Plan, w którego powodzenie wierzyły tylko dwie osoby

Błyskawiczna kampania wrześniowa i zwycięstwo w Polsce w 1939 roku tylko rozbudziła nadzieje Adolfa Hitlera na szybki triumf również na Zachodzie. Jeszcze kiedy trwała kampania w Polsce, Hitler już 27 września zaszokował niemiecką generalicję, informując ją, że jest zdecydowany jak najszybciej zaatakować mocarstwa zachodnie. Ten zamiar potwierdził w memorandum 9 października, wyznaczając termin ataku na 25 listopada 1939 roku. Generalicja, która doskonale zdawała sobie sprawę, że III Rzesza nie jest przygotowana do starcia z Francją i Wielką Brytanią, próbowała za wszelką cenę odwieźć Hitlera od tego szalonego pomysłu. Brak dostatecznej ilości surowców strategicznych, przewaga koalicji francusko-brytyjskiej zarówno pod względem wyposażenia w pojazdy, czołgi, samoloty oraz broń ciężką wskazywały jednoznacznie, że uderzenie na Zachód zakończy się niechybną klęską. Jak pisze Karl Heinz Frieser w rewelacyjnej publikacji „Legenda Blitzkriegu. Kampania zachodnia 1940”:

„Na ryzykowną wojenną przygodę Hitler wysłał nieprzygotowany Wehrmacht, którego wyposażenie było równie wątpliwe. Pod względem materialnym większość niemieckich dywizji absolutnie nie wytrzymywała porównania ze standardowymi dywizjami armii francuskiej, nie mówiąc już o armii brytyjskiej”

„..można stwierdzić, że teza, iż siły zbrojne mocarstw zachodnich padły ofiarą przeważających niemieckich sił pancernych, jest tylko mitem. W maju 1940 r. naprzeciw 2439 czołgów Wehrmachtu stały 4204 czołgi aliantów”

„Paradoksalnie w maju 1940 r. to strona broniąca się miała nad stroną atakującą przewagę prawie pod każdym względem”

Przewaga militarna wojsk francusko-brytyjskich – wspieranych dodatkowo przez nieliczne wojska belgijskie i holenderskie – nad Wehrmachtem była pod każdym względem bezapelacyjna. Ponadto Francję broniła zapora nie do przejścia – Linia Maginota – potężny pas umocnień, który miał zatrzymać i wykrwawić atakujące wojska niemieckie, zanim nastąpi francuskie kontruderzenie. Do tego na morzach panowała Royal Navy – brytyjska marynarka, zaś w powietrzu Royal Air Force – brytyjskie lotnictwo. Dlaczego więc kampania francuska w maju 1940 roku była jednym z największych zwycięstw Wehrmachtu? Co przesądziło o tak spektakularnym zwycięstwie, które powaliło na kolanach jedno z ówczesnych mocarstw światowych, zwycięskie państwo z I wojny światowej – Francję. Generalicja niemiecka, jak również francuska i brytyjska miały przecież w pamięci to, co wydarzyło się podczas I wojny światowej w latach 1914-1918. Wówczas wojna stanęła w okopach. Stara taktyka wojenna nie została dopasowano do nowej broni – ciężkich dział i karabinów maszynowych. Wszyscy mieli to na uwadze, obawiali się powtórzenia tego samego – wykrwawienia się żołnierzy przy minimalnych sukcesach. Poza dwoma osobami w Rzeszy Niemieckiej: Adolfem Hitlerem i generałem porucznikiem Erichem von Mansteinem.

To właśnie Erich von Manstein był twórcą śmiałego i dla wielu niemożliwego do wykonania tzw. „Planu cięcia sierpem”. Plan, który polegał na zmasowanym uderzeniu czołgów przez niedostępne Ardeny, z jednej strony pozwalał ominąć linię Maginota, zaś z drugiej błyskawicznie przeprowadzić atak na Sedan. Za tą śmiałą koncepcję sam Manstein zapłacił usunięciem go z zajmowanego stanowiska. Generalicja niemiecka w żaden sposób nie chciała go uznać za realistyczny, a jednak to właśnie plan Mansteina zrealizowano podczas kampanii francuskiej. Jak się okazało, był strzałem w „dziesiątkę”. Przyniósł Niemcom spektakularny sukces i całkowitą klęskę wojsk francuskich, które będąc w przeświadczeniu o swej własnej potędze, stały się ofiarą własnych błędów i zaniechań.

Erich von Manstein, niemiecki generał piechoty, fotografia portretowa, źródło Narodowe Archiwum Cyfrowe, sygnatura: 2-12723

Generał porucznik Erich von Manstein będący szefem Sztabu Generalnego Grupy Armii A otrzymał pierwszy plan ataku na Francję od Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych 21 października 1939 roku. Natychmiast przygotował do niego alternatywny plan, w którym zawarł swoją myśl przewodnią, zwaną „Planem cięcia sierpem”, a więc uderzeniem na Francję przez Ardeny w kierunku na Sedan. Według Mansteina pierwotny plan ataku miał dwie słabości. A były nimi mianowicie między innymi błędna ofensywa ze wzmocnionym prawym skrzydłem oraz zbytnie odkrycie skrzydła Grupy Armii B, która wbijając się coraz dalej wzdłuż Kanału La Manche odsłaniała swe skrzydło od południa, gdzie Francuzi bez problemu mogli przeprowadzić udany kontratak. Manstein krytykował taki plan uznając, że armia niemiecka natrafi na główne siły francuskie i tylko odepchnie je za Sommę. W zamian proponował obejść wojska francuskie i zamknąć je w okrążeniu nad Sommą. W tym celu Manstein opracował plan według którego punkt ciężkości głównego natarcia miał przypaść Armii A, mającej uderzyć swoimi siłami pancernymi tak, gdzie się ich nie spodziewał nikt – przez niedostępne Ardeny. Generał porucznik Manstein przewidywał wówczas, że taki manewr umożliwi sforsowanie Mozy pod Sedanem w zaskakującym ataku, dzięki czemu umożliwi to przedarcie na tyły wojsk francuskich i zamknięcie ich w gigantycznym kotle na wybrzeżu Kanału La Manche.

Do planu Mansteina, uznawanego za nierealny, zapalił się generał Guderian, uznając że jest on osiągalny. Generał Manstein za zgodą generała pułkownika Gerda von Rundstedta, głównodowodzącego Grupą Armii A, przygotował aż siedem memoriałów dot. operacji w Ardenach. Nosiły one datę: 31 października, 6, 21 i 30 listopada, 6 i 18 grudnia 1939 roku oraz 12 stycznia 1940 roku. Argumenty zawarte w planie przez Ericha von Mansteina w żaden sposób nie dotarły do umysłów Naczelnego Dowództwa. Generał Halder nie wierzył w jego powodzenie, z kolei generał Brauchitsch, mimo że był pełen podziwu dla planu Mansteina, w żaden sposób nie chciał zgodzić się na uszczuplenie swoich sił wojskowych. W efekcie końcowych generał Manstein został ofiarą swego planu. Wkrótce, aby się go pozbyć został awansowany i objął dowództwo XXXVIII Korpusu Armijnego, który faktycznie istniał tylko na papierze.

Sytuacja dla Mansteina uległa diametralnej zmianie, kiedy w Kancelarii Rzeszy w Berlinie 17 lutego 1940 roku doszło do spotkania generała Mansteina, generała majora Alfreda Jodla, pułkownika Rudolfa Schmundta z Adolfem Hitlerem. Podczas spotkania, jak pisze Karl Heinz Frieser w książce „Legenda Blitzkriegu. Kampania zachodnia 1940”:

„Będąc (Hitler) pod wrażeniem jego przekonujących argumentów, zdołał nawet ukryć osobistą niechęć, jaką zwykle żywił do tego generała. Teraz wydawał się zachwycony i zgadzał się z wszystkimi jego wnioskami końcowymi, także z koniecznością użycia znacznych sił pancernych. Tym samym kości zostały rzucone, a koncepcja cięcia sierpem przeforsowana”

Spotkanie w Kancelarii Rzeszy miało zarówno dla generała Mansteina, jak i losów Belgii, Holandii i Francji decydujące znaczenie. Führer już wcześniej dowiedziawszy się od pułkownika Rudolfa Schmundta o propozycji śmiałego planu generała Mansteina, już 13 lutego nakazał przesunięcie punktu ciężkości natarcia na południe. Wkrótce wobec zastosowania gry wojennej do planu przekonał się generał Halder, który wraz z generałem Brauchitschem 18 lutego przedstawił nowy plan operacyjny. Wynikiem tego spotkania było przedstawienie 24 lutego ostatecznego planu „Fall Gelb”, planu ataku na Francję. Uwzględniono w nim propozycje Mansteina, a więc uderzenie przez Ardeny, sforsowanie linii Mozy między Sedanem a Dinant oraz prowadzenie natarcia w kierunku Sommy. Jak się miało wkrótce okazać, plan Mansteina okazał się w praktyce wielkim zwycięstwem Wehrmachtu, który wykorzystując zaskoczenie, zmylenie i błędy przeciwnika rozbił armię francuską, uznawaną dotąd za jedną z największych potęg militarnych świata.

Adolf Hitler (z lewej) i Hermann Goring – jedni z największych zbrodniarzy wojennych, źródło Narodowe Archiwum Cyfrowe, autor: Bothmer, sygnatura: 2-12154

Plan cięcia sierpem opracowany przez Mansteina nie mógł się powieść bez pomocy generała Guderiana. To właśnie on pomagał Mansteinowi w kwestii możliwości realizacji jego koncepcji z wykorzystaniem sił pancernych, jak również dzięki jego uporowi, forsowania swojej wizji, plan Mansteina przybrał kształt, jaki był zakładany. To przeświadczyło o sukcesie wojsk niemieckich. Sam generał Manstein określany jest za jednego z najzdolniejszych dowódców Hitlera. Podejmowane przez niego odważne, śmiałe i szybkie decyzje oraz operowanie dużymi związkami taktycznymi przyniosły mu wspaniałe zwycięstwa.

Kiedy 10 maja 1940 roku wojska niemieckie zaatakowały Holandię, Belgię i Francję rozpoczęła się kluczowa dla Niemiec operacja, która miała pokazać, czy podbój Europy jest rzeczywiście w zasięgu III Rzeszy. Francuzi całkowicie zapatrzeni w Linie Maginota oraz pewni swych umiejętności, planów, a także wciąż łudząco wierzący we własną potęgę nie spodziewali się wydarzeń, które rozegrały się już kilka dni po rozpoczęciu niemieckiej inwazji. Gdy 13 maja wojska niemieckie przełamały pod Sedanem obronę francuską, generał von Bock był zszokowany przekazywanymi meldunkami o błyskawicznych sukcesach Wehrmachtu. Z kolei dla Francuzi wciąż niedowierzali, że to właśnie przez Ardeny szło główne uderzenie wojsk niemieckich. Tkwili w przeświadczeniu, że operacja ta ma tylko odwrócić ich uwagę od głównego uderzenia na północny. Jak się później okazało plan generała Mansteina zakończył się powodzeniem przede wszystkim dlatego, że wydawał się operacją szaloną, niemożliwą do zrealizowania. Kiedy do dowództwa francuskiego wreszcie dotarło, że rośnie przewaga wojsk niemieckich, a przez Ardeny szło główne uderzenie oddziałów pancernych było już za późno. Francuskie Naczelne Dowództwo szacowało, że niemiecki atak przez Ardeny zabierze co najmniej od pięciu do dziewięciu dni. Nikt we Francji nie spodziewał się, że niecałe trzy dni wystarczą niemieckim czołgom na sforsowanie Ardenów.

Z dzisiejszego punktu widzenia historii i wojskowości należy jednoznacznie uznać, że niemiecki atak przez Ardeny i przełamanie pod Sedanem francuskiej obrony należy do jednego z najbardziej spektakularnych zwycięstw i operacji wojskowych w XX wieku. Dowództwo francuskie analizując możliwość ataku niemieckiego nie brało w żaden sposób, aby Wehrmacht próbował przedrzeć się przez Ardeny i zaatakować w rejonie Sedanu. Jak pisze Karl Heinz Frieser:

„O ile w 1870 r. udało się zamknąć w okrążeniu armię francuską liczącą 120 000 żołnierzy, o tyle w 1940 r. w pułapkę cięcia sierpem wpadło około 1,7 miliona alianckich żołnierzy”

„Ukształtowany bowiem w 1918 roku obraz wojny jako wojny pozycyjnej został nagle zastąpiony przez obraz operacyjnej wojny manewrowej”

Błędy Naczelnego Dowództwa Francuskiego, opierającego się na taktykach jeszcze z okresu I wojny światowej, nie wierzącego w siłę współdziałania czołgów i piechoty oraz podejmującego chaotyczne decyzję już w trakcie trwania walk, doprowadziły do niechybnej klęski. Przykładem takich błędów był chaos powstały w pierwszych dniach kampanii francuskiej. Generał Flavigny mając przewagę nad wojskami niemieckim w czołgach, zamiast przeprowadzić wspólny atak wszystkimi siłami pancernymi nakazał ich rozciągnięcie. Rozczłonkowanie i rozproszenie czołgów na odcinku 20 km doprowadziło do rozkładu całej jednostki, która w żaden sposób nie mogła przeprowadzić już wspólnego kontrataku. Zanim wszystkie siły zostałyby zebrane ponownie w jednym miejscu, upłynęłoby zbyt wiele czasu, który tym razem działał już na korzyść Wehrmachtu. Ponadto prawdziwym utrapieniem dla francuskich wojsk pancernych był brak lub wadliwy sprzęt radiowy, który uniemożliwiał skuteczne przekazywanie rozkazów, a tym samym powodując chaos i opieszałość wojsk pancernych. Francuskie wojsko będące o wiele lepiej wyposażone od polskiego, schowane za Linią Maginota broniło się nie wiele dłużej niż Polacy we wrześniu 1939 roku. Przełamanie pod Sedanem tak naprawdę oznaczało militarną klęskę Francji. Ten manewr z jednej strony otworzył Niemcom drogę do serca Francji, zaś z drugiej strony oznaczał dla Francuzów początek upadku.

Maurice Gamelin, generał francuski – fotografia portretowa w mundurze, źródło Narodowe Archiwum Cyfrowe, sygnatura: 1-E-3861

W trakcie kampanii francuskiej objawił się geniusz wojskowy dwóch niemieckich dowódców: generała piechoty Hermanna Hotha oraz generała Erwina Rommla. Pierwszy z nich dzięki zwycięstwom stał się jednym z najbardziej znanych generałów wojsk pancernych, zaś Rommel odnosząc spektakularne triumfy zwrócił na siebie uwagę opinii publicznej w całej Europie. Dowodzona przez niego 7. Dywizja Pancerna pojawiała się w nieoczekiwanym momencie za tyłami wroga, siejąc strach wśród Francuzów, którzy nazwali ją „dywizją duchów”. To właśnie Erwin Rommel stał się synonimem blitzkriegu, udowadniając, że należy do najlepszych dowódców wojskowych, co potwierdził głównie w czasie walk w Afryce Północnej.

15 maja 1940 roku załamał się cały francuski front na Mozie, a dokonały tego jedynie trzy odizolowane natarcia, w których brali udział: na północy 7. Dywizja Pancerna Rommla, na środku 6. Dywizja Pancerna Kempfa oraz na południu Korpus Pancerny Guderiana. Mimo tak szybkiego i dość nieoczekiwanego zwycięstwa nadal wśród generalicji niemieckiej obawiano się kontrataku francuskiego. Postępy wojsk pancernych zapierały dech w piersiach, obawiano się, że osamotnione czołgi w razie kontrataku francuskiego nie będą miały żadnych szans. Dlatego też domagano się spowolnienia marszu czołgów, tak aby mogły do nich dołączyć oddziały piechoty, mające zabezpieczać skrzydła. Heinz Guderian mawiał jednak, że „każda zwłoka oznacza wzmocnienie przeciwnika”, dlatego też wojska pancerne nadal parły do przodu, nie obawiając się otwartych skrzydeł i braku ich zabezpieczenia. Ta taktyka ostatecznie przyniosła Niemcom wielkie zwycięstwo, mimo, że część generalicji obawiała się tak śmiałego planu. Te obawy wraz z postępem wojsk niemieckich nie krył także Adolf Hitler. To na jego wyraźny rozkaz nakazano zatrzymać wojska niemieckiego najpierw pod Montcornet, a później pod Dunkierką. Jak się później okazało były to dwa najpoważniejsze błędy popełnione przez Hitlera podczas kampanii francuskiej. Ingerencja Hitlera w przebieg operacji militarnej miała dla wojska niemieckiego ogromne znaczenie. Wyhamowanie wojsk niemieckich dało tak potrzeby oddech armii francuskiej oraz później możliwość ewakuacji brytyjskiego korpusu ekspedycyjnego do Wielkiej Brytanii.

Francuski generał Maxime Weygand. Fotografia sytuacyjna, źródło Narodowe Archiwum Cyfrowe, sygnatura: 2-15678

Mimo fatalnego błędu jaki popełnił Hitler, armia francuska była w stanie „rozkładu”. 15 maja ambasador Stanów Zjednoczonych we Francji William Bullitt był świadkiem rozmowy generała Gamelina i francuskiego ministra wojny Daladiera, dla którego była ona przysłowiowym „gwoździem do trumny”. Od Gamelina usłyszał, że francuska armia została pobita i nie ma czym przeprowadzać kontrataku, bowiem między Paryżem a Lyonem nie było już do dyspozycji żadnych odwodów. To oznaczało jedno. Klęska Francji stała się już w początkowej fazie ataku niemieckiego faktem. Jedyną osobą, która rozumiała tok myślenia niemieckich generała był wówczas pułkownik Charles de Gaulle, późniejszy prezydent Francji. Oddana mu do dyspozycji 4. Dywizja Pancerna rozpoczęła 17 maja kontratak w rejonie Montcornet. Początkowo natarcie francuskie zapowiadało się obiecująco, jednak koncepcję de Gaulla zbyt późno zrealizowano, już wówczas kiedy natarcie niemieckie nie tylko przerwało front, ale zagroziło całej armii francuskiej. Dowództwo francuskie nie posiadało takich indywidualności na froncie jak generał Erwin Rommel, który potrafił przeprowadzić natarcie w linii prostej o długości 50 km! Jego sukcesy, mimo że akcję prowadził wbrew rozkazom, były oszałamiające. Po przełamaniu przedłużonej Linii Maginota, przełamano także linię Sambre pod Labdrecies, biorąc do niewoli około 10 tysięcy żołnierzy, tracą zaledwie 40 poległych i 75 rannych żołnierzy. Dowództwo francuskie potrafiło jedynie dokonać zmiany głównodowodzącego armią, bowiem 19 maja generała Maurice Gamelina zastąpił Maxime Weygand. Dowodzący wojskami francuskimi nie dostrzegali jednak zmian w taktyce wojskowej, jaką zastosowali dowódcy niemieccy, a przede wszystkim wykorzystania, w pełni tego słowa znaczenia, współdziałania wojsk pancernych i oddziałów piechoty oraz wspierających je lotnictwa. Ta taktyka zapewniła Niemcom spektakularne zwycięstwo, które przybrałoby niewyobrażalne rozmiary gdyby nie kolejny błąd Hitlera – Dunkierka.

Erwin Rommel, feldmarszałek niemiecki, fotografia portretowa, źródło Narodowe Archiwum Cyfrowe, sygnatura: 2-12731, autor: Valtingojer

Tzw. „Cud pod Dunkierką”, który można rzec był jednym z najdziwniejszych wydarzeń w historii wojskowości w XX wieku, pozwolił tysiącom alianckich żołnierzy na ucieczkę do Wielkiej Brytanii. Do dziś wielu historyków zadaje sobie pytanie, czy to, co stało się pod Dunkierką nie zaważyło na losach wojny? Temat ten podejmują tacy historycy jak:

Alan Bullock:
„Ten pierwszy militarny błąd Hitlera w sposób istotny zaważył na dalszych losach wojny”

Antoni Czubiński:
„Zdaniem Churchilla, lotnicy niemieccy ponieśli pierwszą w tej wojnie porażkę. Stracili 244 samoloty i nie zdołali zniszczyć wojsk okrążonych pod Dunkierką”

Bogusław Wołoszański:
„Czy był to jego błąd (Hitlera) umożliwiający nieprzyjacielowi uratowanie kilkuset tysięcy żołnierzy, czy też świadoma decyzja? Czy uwierzył Göringowi, który na wieść o otoczeniu żołnierzy (pod Dunkierką) wykrzykiwał: To jest zadanie dla Luftwaffe!”

Bez względu na to, jak ta decyzja miała wpływ, Francja już wówczas była pokonana. Genialny plany generała Mansteina, przyniósł Niemcom spektakularne zwycięstwo. Błędy francuskiego dowództwa, niedowierzanie, że przez Ardeny może przejść pancerna machina wojenna, nieumiejętność wyciągnięcia wniosków z doznanych porażek zakończyły się dla Francji tragicznie. 22 czerwca w Compiegne, w tym samym wagonie kolejowym, w którym 11 listopada 1918 Niemcy podpisali zawieszenie broni, tym razem kapitulowali Francuzi.

Dunkierka. Ruiny miasta w 1940 roku. Żandarm kierujący ruchem, źródło Narodowe Archiwum Cyfrowe, sygnatura: 2-15789

Plan „cięcia sierpem” autorstwa generała Ericha von Mansteina przyniósł Wehrmachtowi nie tylko spektakularne zwycięstwo, ale pokazał całemu światu, jaką siłę stanowią wojska pancerne, mogące w pełni rozwinąć swoje atuty. Pokazał to między innymi generał Erwin Rommel, którego oddziały parły przez Francję jak burza, niszcząc francuskie dywizje, których dowódcy nie potrafili zrozumieć nowej idei prowadzenia wojny. Kolejne podboje nazistowskich Niemiec na Bałkanach, w Afryce Północnej oraz w Rosji potwierdziły tylko siłę wojsk pancernych. Przekonali się o tym najbardziej Rosjanie, którzy jednak potrafili wyciągnąć wnioski. Największa bitwa pancerna świata pod Kurskiem jest tego najlepszym dowodem.

Artykuł przygotowany w oparciu o następujące opracowania:
Bullock Alan, Hitler – Studium Tyranii, wyd. 6, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 1997;
Czubiński Antoni , Historia Powszechna XX wieku, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2003;
Frieser Karl Heinz, Legenda Blitzkriegu. Kampania zachodnia 1940, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2013;
Kozaczuk Władysław, Wehrmacht, Wydawnictwo Bellona, Warszawa 2008;
Krasuski Jerzy, Historia Rzeszy Niemieckiej 1871-1945, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1986;
Mawdsley Evan, II wojna światowa. Nowe ujęcie, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagielońskiego, Kraków 2011;
Remy Maurice Philip, Mit Rommla, Wydawnictwo Książka i Wiedza, Warszawa 2006;
Reuth Ralf Georg, Rommel. Koniec pewnej legendy, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2007;
Wołoszański Bogusław, Tajna wojna Hitlera, Wydawnictwo Wołoszański, Warszawa 1997.

Scroll to Top