W wakacje ukazała się najnowsza publikacja Marka A. Koprowskiego, pisarza, dziennikarza i reportera, który od ponad dwudziestu lat zajmuje się problematyką wschodnią i losami Polaków na Wschodzie, a wiele jego książek – ponad 30 pozycji – poświęconych jest sprawie polskiej na Wołyniu. I to właśnie w tym temacie ukazała się kolejna książka Koprowskiego – „Armia Krajowa na Wołyniu. Czyli zdrady nie było”, która jest polemiką wobec publikacji historyka Piotra Zychowicza „Wołyń zdradzony, czyli jak dowództwo AK porzuciło Polaków na pastwę UPA”.
Jak jak sam autor pisze już we wstępie impuls do napisania książki „Armia Krajowa na Wołyniu. Czyli zdrady nie było” wyszedł ze środowiska Wołyniaków, a zwłaszcza dzieci żołnierzy 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. Ich zdaniem – jak dalej pisze Koprowski – Zychowicz znieważył ich przodków. Co istotne autor pisze również, że nie miał w planach tej książki, jednak jej wznowienie było powodem do napisania publikacji, w której ustosunkowuje się do twierdzień Piotra Zychowicza. Dlatego sięgając po publikację Marka A. Koprowskiego przede wszystkim najpierw w całości należy zapoznać się z książką Piotra Zychowicza. Dopiero wówczas będzie można porównać obydwie pozycje i określić, który z nich ma rację, a rozstrzygnąć musi to sam czytelnik!
Dlaczego tak ważne, aby zanim sięgnięmy po książkę Marka A. Koprowskiego, zapoznać się z publikacją Zychowicza? Obydwie książki, a więc „Wołyń zdradzony, czyli jak dowództwo AK porzuciło Polaków na pastwę UPA” oraz „Armia Krajowa na Wołyniu. Czyli zdrady nie było” prezentują różny pogląd na kwestię postawy Armii Krajowej wobec wydarzeń na Wołyniu w 1943 roku. W pierwszej z nich Piotr Zychowicz stwierdził, że AK nie tylko zlekceważyła banderowskie zagrożenie, ale zignorowała ostrzeżenia o nadciągającym niebezpieczeństwie ze strony Ukraińców. Ponadto Zychowicz stwierdza, ża Armia Krajowa wszystkie wysiłki skupiła na szykowaniu przyszłego powstania, a jej dowódcy nie chcieli walczyć z UPA, wierząc, że uda się dogadać z banderowcami, a wszystkie siły i broń są potrzebne do walki z Niemcami. Kiedy już AK zdecydowała się na interwencję było zdecydowanie za późno. Odmiennie zupełnie zdanie ma Marek A. Koprowski, który w swojej publikacji wielokrotnie odnosi się personalnie do Zychowicza, punktując kolejno zawarte przez niego tezy w książce „Wołyń zdradzony, czyli jak dowództwo AK porzuciło Polaków na pastwę UPA”, pisząc już na samym wstępie:
„Trzeba być człowiekiem bardzo odważnym, żeby postawić taką tezę w opracowaniu o charakterze publicystycznym. Tytuł od razu zdradza, że autor należy do grupy młodych historyków uważających, iż całą naszą historię trzeba napisać na nowo, posyłając dotychczasowy dorobek polskiej historigorafii na makulaturę, a jego autorów na emeryturę”
Książka Marka A. Koprowskiego podzielona został na dwie części. Pierwsza część to polemika autora wobec publikacji Zychowicza, zaś druga przybliża postać piętnastu żołnierzy podziemia, których potrety mają wśród czytelników wyrobić własne zdanie na temat roli ZWZ-AK wobec sytuacji na Wołyniu. Skupiając się na pierwszej części autor pisze:
„Moim zdaniem Wołyń nie został zdradzony, a dowództwo AK nie porzuciło Polaków na pastwę UPA”
i wylicza najważniejsze kwestie, w których nie zgadza się z autorem książki „Wołyń zdradzony, czyli jak dowództwo AK porzuciło Polaków na pastwę UPA”, który jak pisze Koprowski: „nie dostrzegł wszystkich niuansów tej sprawy” czy „ogromnie ją upraszcza pokazując, że wiedza, jaką posiada na temat Wołynia, jest raczej powierzchowna”.
Na kolejnych stronach Marek A. Koprowski wylicza kwestie, z którymi nie zgadza się z Zychowiczem. Pokazują one dokładnie, jak głębokie różnice zawarte są w książkach obydwu autorów, dlatego kilka z nich warto ze sobą zestawić cytując z książką Koprowskiego:
Tezy Piotra Zychowicza przywołane w książce | Odpowiedź na Marek A. Koprowski na tezy Piotra Zychowicza |
Strona 22 „Piotr Zychowicz w swojej książce pyta, gdzie było AK: gdy na Wołyniu ukraińscy nacjonaliści wyrzynali naszych rodaków? […] Dlaczego pozwolono na to, aby luźne watahy uzbrojonych w cepy i siekiery oprawców przez wiele miesięcy całkowicie wycinały w pień polskie wioski?” | Strona 22 „Odpowiedź na to pytanie jest prosta. W momencie, gdy nacjonaliści ukraińcy rozpoczęli zaplanowaną rzeź, struktury Okręgu AK Wołyń były dopiero w fazie tworzenia. Wszelkie próby podejmowane wcześniej przez Komendę Główną ZWZ, a później AK, kończyły się niepowodzeniem. Skutkiem był tylko upust polskiej krwi” |
Strona 35 „Nie jest więc prawdą to, co Piotr Zychowicz pisze w kolejnym rozdziale swojej książki, zatytułowanym Najważniejsze jest powstanie, utrzymując że płk Kazimierz Bąbiński i całe AK myślało tylko, jak najlepiej przygotować się do powstania” | Strona 35 „Dowództwo AK w ogóle nie przewidywało przeprowadzenia na Wołyniu powstania w klasycznej formie” |
Strona 65 „Piotr Zychowicz sugeruje też, że kierownictwo AK nie podjęło w niektórych obwodach żadnych przygotowań do obrony ludności polskiej. Podpiera się przy tym relacją Haliny Górki-Grabowskiej, zaczerpniętą z mojej książki…” | Strona 66 „Cytowana Górka-Grabowska znała niestety niewielki odcinek konspiracji AK we Włodzimierzu Wołyńskim. Jest to zresztą zrozumiałe, tylko Komendant Obwodu mógł orientować się w całości podległej mu struktury, choć rzecz jasna nawet i on nie znał wszystkich szczegółów” |
Strona 99-100 „W swojej książce Piotr Zychowicz zawiera szereg tez, które u każdego historyka zajmującego się Wołyniem od lat muszą wywołać sprzeciw, i to zdecydowany. Trudno zaakceptować np. tezę, że polskie samoobrony przetrwały w 1943 tylko dlatego, że były wspierane przez Niemców… …Stawiając taką tezę, Piotr Zychowicz na wszelki wypadek, by usprawiedliwić swoje poglądy, robi zastrzeżenie, że nie ma co przejmować się relacjami świadków, ponieważ – cytat z książki Piotra Zychowicza [po II wojnie światowej wielu świadków wydarzeń pisało pod presją komunistycznej i patriotycznej poprawności, która nakazywała im naginać swoje wspomnienia do obowiązującej wykładni. Cenzurować je. W tym przypadki bagetalizować i rozmywać niemiecką pomoc dla wołyńskiej samoobron] | Strona 100 „Przypuszczać można, że bohaterowie polskich samoobron, tacy jak: Ludwik Malinowski, Antoni Cybulski, Henryk Cybulski czy Apolinary Oliwa przewracają się w grobach. Zychowicz dezawuuje wspomnienia, po czym… sam po nie sięga. Dla czytelnika niezorientowanego w sprawie trzeba wyjaśnić, że większość samoobron na terenie Wołynia, poza Zasłuczem, gdzie schroniło się 20000 Polaków, musiało utrzymywać kontakty z Niemcami. Dlaczego? Samoobrony musiały zostać przez nich zalegalizowane. Nikt bez zgody Niemców nie mógł posiadać broni i jej używać, nawet w celach samoobrony przed Ukraińcami…” |
To oczywiście tylko niektóre komentarze autora, bowiem na dalszych stronach Koprowski dość żywo reaguje na kolejne przykłady podawane z książki Piotra Zychowicza.
Podając powyższe przykłady komentarzy, jakie zawarł w swojej książce Marek A. Koprowski chcę zachęcić czytelników do sięgnięcia po obydwie pozycje książkowe. Bez przeczytania ich, odniesienia się do bibliografii, czytelnik nie będzie mógł nie tylko porównać obydwu publikacji, ale wyrobić sobie własnego zdania i odpowiedzieć na kluczowe pytanie: Który z autorów ma rację?
Marek A. Koprowski – pisarz, dziennikarz, historyk zajmujący się tematyką wschodnią i losami Polaków na Wschodzie. Za serię Wołyń. Epopeja polskich losów 1939–2013 otrzymał Nagrodę im. Oskara Haleckiego w kategorii „Najlepsza książka popularnonaukowa poświęcona historii Polski w XX wieku”. Jest też laureatem nagrody „Polcul – Jerzy Bonicki Fundation” za działalność na rzecz utrzymania kultury polskiej na Wschodzie. Od wielu lat współpracuje z Wydawnictwem Replika, gdzie ukazują się jego publikacje poświęcone sytuacji Polaków na Wschodzie w czasie II wojny światowej.
Autor: Marek A. Koprowski;
Tytuł: „Armia Krajowa na Wołyniu. Czyli zdrady nie było”;
Wydawca: Wydawnictwo Replika;
Miejsce i rok wydania: Poznań 2024;
Liczba stron: 504;
Cena: 69,93 zł;
Książkę można zakupić w Wydawnictwie Replika