Koniec II wojny światowej dla Górnoślązaków nie oznaczał końca dramatu, jaki przeżyli w 1945 roku. Wprost przeciwnie – stał się wstępem do bezprecedensowych w kontekście historii lokalnej ciągu wydarzeń określanych obecnie mianem Tragedii Górnośląskiej. Jednym z jej przykładów są wydarzenia, jakie miały miejsce 28 marca 1945 roku w Bytomiu – Bobrku. Wówczas cała zmiana górników z KWK „Bobrek” została deportowana w głąb Związku Radzieckiego na przymusowe roboty. Już za kilka dni, w sobotę 28 marca będziemy ochodzić 70. rocznicę tych tragicznych dla Śląska i Bytomia wydarzeń!
Wśród deportowanych do obozów na wschodzie Związku Radzieckiego nie brakowało wielu młodych mężczyzn oraz kobiet. Sowieci organizowali nie tylko specjalne miejsca zbiorek, ale także łapanki w miastach, zabierając zdolnych do pracy mężczyzn wprost z ulicy. Do jednych z najtragiczniejszych wydarzeń związanych z nagłą wywózką do Związku Radzieckiego doszło 28 marca 1945 roku w Bytomiu. Wówczas cała zmiana górników w kopalni „Bobrek”, która wyjechała na powierzchnię została zatrzymana przez żołnierzy NKWD, a następnie wtłoczona do bydlęcych wagonów i wysłana w głąb Związku Radzieckiego na przymusowe roboty.
Dokładna liczba deportowanych Ślązaków w 1945 roku do pracy w głąb Związku Radzieckiego do dziś nie jest znana. Część historyków szacuje, że mogło to być od 40 do 45 tysięcy osób, ale pojawiają się także liczby sięgające nawet 90 tysięcy osób!
W nieogrzewanych „krowiokach” mężczyzn, ale także i kobiety wywożono w głąb ZSRR. Wielu z nich umierało w czasie podróży, z powody braku żywności, ciepłej odzieży, chorób i wycieńczenia. Ci, którzy przeżyli podróż trafiali do obozów pracy na Ukrainie w Zagłębiu Donieckim i Naddnieprzańskim Okręgu Przemysłowym, a także do Syberii i Kazachstanu. Tam w ciężkich warunkach pracy, niedożywieni, w zwartych skupiskach, gdzie szerzyły się choroby wielu Ślązaków zmarło. Przekleństwem deportowanych Ślązaków były także ich kwalifikacji zawodowe. Dla gospodarki Związku Radzieckiego wykwalifikowani robotnicy oraz fachowcy mający doświadczenie w branży przemysłowej byli szczególni cenni w okresie powojennym. To z kolei oznaczało, że władze w Moskwie za wszelką cenę próbowały nie dopuścić do powrotu wielu tysięcy Ślązaków do domu.
Deportacje kilkudziesięciu tysięcy mieszkańców Górnego Śląska do pracy przymusowej w Związku Radzieckim w 1945 roku to jedna z największych XX-wiecznych tragedii, które dotknęły nasz region. Tragedia pozostawiła po sobie bolesne rany w górnośląskiej społeczności. Pamięć o niej, mimo zakazu ze strony władz komunistycznych, pielęgnowana była wśród rodzin wywiezionych. Aż do 1989 roku temat wywózek nieobecny był w mediach i w opracowaniach naukowych. Ale przetrwał w społecznej pamięci. Dopiero upadek systemu komunistycznego umożliwił publiczne wyrażenie krzywdy, jaka spotkała dziesiątki tysięcy Górnoślązaków.
W 2015 roku mija zarówno 70. rocznica wyzwolenia Górnego Śląska przez Sowietów, jak również 70. rocznica deportacji Górnoślązaków do Związku Radzieckiego. Wydarzenia te dla Górnego Śląska miały wymiar tragiczny. Łączą się one bowiem głównie z morderstwami, gwałtami, rabunkami i deportacjami towarzyszącymi codziennie wkraczającej na Górny Śląsk Armii Czerwonej.
Sowieci jednak nie traktowali wszystkich zajmowanych terenów Górnego Śląska identycznie. Na terenach Górnego Śląska należących do Polski przed wybuchem II wojny światowej zdecydowanie mniej było aktów przemocy, rabunków i gwałtów. Zdarzały się również przypadki rozstrzeliwania sowieckich żołnierzy przyłapanych na grabieży i gwałtach. Z kolei jako zdobyczne ziemie potraktowano te tereny Górnego Śląska, które przed 1939 roku należały do III Rzeszy. Wśród nich były właśnie takie miasta jak: Bytom, Zabrze czy Gliwice. Dochodziło tutaj do makabrycznych zbrodni. W Miechowicach zamordowano około 380 osób, w Boguszycach prawie 300, zaś w Gliwicach szacuje się, że zabito około 1500 osób. Te liczby pokazują skalę zbrodni, jaką Sowieci popełnili na tych terenach oraz ogromny wymiar grabieży, jakich dokonywała Armia Czerwona. Szczególnie było to widoczne w Zdzieszowicach i Blachowni Śląskiej, gdzie całe zakłady przemysłowe były ogałacane ze sprzętu, który wywożono w głąb Związku Radzieckiego.
Wydarzenia, jakie rozgrywały się dokładnie 70. lat temu wstrząsnęły całym Górnym Śląskiem. Pamięć o nich, to pamięć o tysiącach niewinnych osób, które stały się ofiarami kolejnego reżimu, jaki przyszedł po nazizmie. Dzisiaj dwadzieścia pięć lat po upadku komunizmu, możemy swobodnie rozmawiać i mówić o Tragedii Górnośląskiej, przypominając całemu światu krzyk mężczyzn, kobiet i dzieci, które poniosły bezsensowną śmierć z rąk sowieckich żołnierzy.
Artykuł przygotowany w oparciu o następujące publikacje i materiały:
Bytomskie Martyrologium Powojennych Lat 1945 – 1956, pod red. Jana Drabiny, Bytom 2009;
Deportacje Górnoślązaków do ZSRS w 1945 roku, Katowice 2008;
Historia Śląska, pod red. Marka Czaplińskiego, Elżbiety Kaszuba, Gabriela Wąsa, Rościsława Żerelika, Wrocław 2002;
Krogulski Mariusz Lesław, Okupacja w imię sojuszu. Armia Radziecka w Polsce 1944-1956, Warszawa 2000;
Lesiuk Wiesław, Stanisław Senft, Więźniowie jako siła robocza w przemyśle polskim na przykładzie Górnego Śląska (1949-1956), Opole 2008;
Wanatowicz Maria: Historia społeczno-polityczna Górnego Śląska i Śląska Cieszyńskiego w latach 1918–1945, Katowice 1994;
Węgrzyn Dariusz, Górnoślązacy jako forma reparacji. Deportacje z Górnego Śląska do ZSRR w 1945 roku, Zesłanie, zeszyt nr 35, 2008.