Tajemnica testamentu Bony Sforzy. Dlaczego musiała umrzeć?

Bajeczna fortuna, pieniądze, klejnoty, dobra ziemskie. Te wszystkie bogactwa należały do jednej osoby – Bony Sforzy. Niestety dla niej stały się przekleństwem. Wszędzie bowiem budziły zazdrość, zarówno wśród jej najbliższych (Zygmunt August) oraz wśród jej przyjaciół i doradców (lekarz Gian Lorenzo Pappacoda). O bajeczną fortunę Bony upomniał się także król hiszpański Filip II. Wielu osobom z jej otoczenia zależało, aby uszczknąć coś dla siebie, wielu zależało na zachowaniu w tajemnicy informacji o jej śmierci, wielu z kolei zapłaciło życie za wiedzę o ostatnich dniach Bony Sforzy. Ostatnie dni jednej z najpotężniejszej kobiet w Polsce i Europy są dziś owiane tajemnicą. Tak samo jak jej testament, który dla wielu oznaczał śmierć.

Osamotniona po śmierci męża Zygmunta I Starego, znienawidzona przez poddanych, skłócona z synem – Zygmuntem II Augustem, którego działań politycznych w żaden sposób nie aprobowała, królowa Bona Sforza coraz częściej wracała u schyłku swego życia myślą do swej dawnej ojczyzny, gdzie mieszkańcy wielbili swoją panią za dobrobyt. Polska królowa mimo że próbowała pogodzić się z synem na przełomie 1552/1553 roku, to po śmierci Barbary Radziwiłłówny, rozmowy z Zygmuntem Augustem zakończyły się fiaskiem. Polskiemu królowi w niesmak był powrót matki do Włoch, nie jednak z synowskiej miłości, lecz z obawy o bajeczną fortunę Bony. Był do tego zdolny, że zagroził wszystkim surowymi karami, jeśli ktoś odważyłby się pomóc jego matce w wyjeździe. Rozkaz króla upubliczniono na warszawskim Rynku, co Bonę szczególnie dotknęło, oświadczając, jak pisze Maria Bogucka w biografii „Bona Sforza” że:

„Gwałt dzieje się od tego, którego ona w żywocie nosiła i od niego ucierpiała, który cokolwiek dobrego na świecie ma, od niej ma. Od niej żywot, od niej i stolicę królewską, za co wszystko w niewolę ją bierze”

Zygmunt August ostatecznie musiał ustąpić swej matce. Sprawa jego konfliktu z Boną stawała się coraz głośniejsza w całej Europie. Polska królowa została jednak zmuszona do zrzeczenia się wszystkich posiadanych w Polsce dóbr, pozwolono jej jedynie zabrać ze sobą ruchomości – klejnoty i pieniądze. Plotki głosiły, że Bona wiezie ze sobą 24 ładowne wozy, wypełnione drogocennymi klejnotami. O jej powrocie do Bari 13 maja 1556 roku i fortunie, którą miała przywieźć krążyły w całej Europie sensacyjne opowieści. Były one na tyle skuteczne, że skarbami polskiej królowej zainteresował się sam władca Hiszpanii – Filip II. Wysłał nawet swoich dwóch dyplomatów: Persica Brocardo i Marka Antoniego Colonnę, których zadaniem było sprawdzenie czy konflikt z synem jest na tyle poważny, że Bona być może zdecyduje się przekazać włoskie apanaże koronie hiszpańskiej. Misja dyplomatów Filipa II początkowo spaliła na panewce, bowiem Bona nie zdecydowała się na propozycje króla Hiszpanii, jednak udało się im zdobyć niebotyczną pożyczkę w wysokości 430 tysięcy dukatów. Mimo, że była ona oprocentowana dość wysoko, a jej zabezpieczenie stanowiły cła w Foggia, Filip II nigdy nie zwrócił ani Bonie, ani jej spadkobiercom pożyczonej sumy.

Od początku pobytu we Włoszech, Bona nie zerwała kontaktów z Polską. Nawet Zygmunt August obawiając się przekazania Hiszpanom włoskich księstw zdecydował się nawiązać ponownie kontakty z matką i zaproponować jej powrót do Polski oraz zwrócić jej wszystkie poprzednio zabrane dobra w kraju. Ta właśnie wiadomość miała skłonić Bonę do wysłania w marcu 1557 roku do Filipa II swych posłów: biskupa Bitonto, Korneliusza Musso, którzy mieli negatywnie odpowiedzieć na propozycje oddania Hiszpanii dwóch księstw: Bari i Rossano. Wkrótce królowa zaczęła przygotowywać się do wyjazdu do Wenecji, skąd prawdopodobnie miała udać się do Polski. Niestety nigdy do tego nie doszło. Bona otaczana szpiegami z zewnątrz, zwłaszcza ze strony Filipa II oraz, jak się później okazało niegodziwymi doradcami i służącymi, już wkrótce miała pożegnać się ze światem.

Licząca w 1557 roku 63 lata Bona Sforza nie narzekała na swoje zdrowie, interesowała się żywo polityką swych księstw, dawnej ojczyzny – Polski oraz całej Europy. Jej zgubą stały się posiadane przez nią bogactwa, pieniądze, klejnoty, dobra ziemskie. Wszędzie budziły one zazdrość. Dopominali się o nie między innymi: Zygmunt August, Filip II oraz jej najwierniejsi słudzy, w tym jej kat – Gian Lorenzo Pappacoda. To właśnie nadworny medyk królowej, który był jej jednym z najbardziej zaufanych ludzi był sprawcą jej tajemniczej śmierci i równie tajemniczego testamentu. Bona, kiedy przeniosła się na Mazowsze powierzyła mu nadzór nad skarbcem. Nic więc dziwnego, że Pappacoda był jednym z głównych zwolenników powrotu królowej do Bari. Jak się później okazało, nadworny medyk był na usługach króla Hiszpanii, Filipa II, który bardzo zabiegał o majątek Bony, mogący mu pomóc sfinansowanej prowadzonego przez niego konflikty wewnętrzne i zewnętrzne.

Przebiegły medyk dążący do zdobycia majątku królowej był przez nią podejrzewany i bacznie obserwowany przez Scypiona Cattapaniego, notariusza apostolskiego i pisarza kancelarii. Niestety było już za późno. Pappacoda wraz ze sprzymierzoną z nim dworką Marianne d`Arcamone podał Bonie wolno działającą truciznę. Substancja nie powodowała natychmiastowego zgonu, ale z biegiem czasu osłabiała jej organizm, do tego stopnia, że 8 listopada 1557 roku stan zdrowia Bony Sforzy bardzo się pogorszył. Według relacji opisanej w książce Marii Boguckiej:

„Według relacji niejakiego Cezarego Fariny, przebywającego wówczas na zamku w Bari, a więc naocznego świadka wydarzeń, na zlecenie Pappacody podano królowej truciznę dwukrotnie. Raz uczynił to lekarz Gio Antonio di Matera, drugi raz kuchmistrz królowej Paweł Matrillo”

Do niezupełnie przytomnej, mającej wysoką gorączkę królową, Pappacoda sprowadził 17 listopada notariusza, Marka Wincentego de Baldis, w obecności którego przy ośmiu świadkach królowa podpisała testament, sfałszowany przez jej nadwornego medyka. Nic więc dziwnego, że najhojniej obdarowanym został twórca testamentu – Gian Lorenzo Pappacoda. Zgodnie z testamentem Zygmunt August został wprawdzie ustanowiony generalnym spadkobiercą, ale wobec licznych wysokich legatów prawie nic mu nie pozostawiał, jedynie trochę klejnotów i sreber. Jak pisze Iwona Kienzler w publikacji „Mroczne karty historii Polski”:

„Oczywiście najhojniej obdarowanym spadkobiercą okazał się sam Pappacoda, który otrzymał dochody z dóbr Rutigliano, a także dobra w Noia oraz Triggiano, stajnie wraz z końmi, mułami, jak również ruchomości ze srebra i trzynaście tysięcy dukatów”

W testamencie znalazły się również zapisy dla: Filipa II, który otrzymał Bari, Rossano oraz dobra Ostuni, Grottagli i Monteserico. Z kolei Izabela, królowa węgierska, miała otrzymywać rocznie 10 tysięcy dukatów z cła w Foggia, zaś pozostałe córki jednorazowo po 50 tysięcy dukatów. Aby fałszerstwo nie wyszło na jaw Gian Lorenzo Pappacoda zapewnił dworzaninowi Kamilowi Brancaccio zarząd dóbr Rutigliano, zaś pokojowej Marianne dobra w Palo. Również inne osoby otrzymywały dary zapisane w testamencie, wśród nich byli między innymi: arcybiskup Bari, który otrzymał 10 tysięcy dukatów, kościół pod wezwaniem Zwiastowania w Neapolu 4 tysięcy dukatów, Uniwersytet w Neapolu 5 tysięcy dukatów. Ponadto 5 tysięcy dukatów miało pójść na posagi dla niezamożnych panien z Bari. Legaty pieniężne otrzymali także włoscy dworzanie Bony – Ferdynand de Opulo, Franciszek Jakub Calco oraz spora kilka dam dworu.

Plan Pappacody jednak się nie powiódł. Dzień później, 18 listopada Bona poczuła się znacznie lepiej i w obecności swego sekretarza zamkowej kancelarii Scypiona Catapani odtworzyła wypadki dnia poprzedniego, nakazując anulować testament. W tym celu wysłała do kościoła św. Mikołaja z poleceniem modlitwy za jej zdrowie cały swój dwór, zostawiając przy sobie jedynie najbardziej zaufanych doradców, w tym: Hannibala Carmignano, Lukrecję Critopolis i Mikołaja de Foscis. Ich zadaniem było poświadczenie nowego testamentu, który miał spisać Catapani.

Nowy testament zawierał sporo zmian. Królowa Bona odwołała legat dla Filipa II i cały swój majątek przekazała synowi Zygmuntowi II Augustowi, zaś w razie jego bezpotomnej śmierci majątek miała dziedziczyć jej córka Izabela, królowa Węgier wraz z synem Janem Zygmuntem Zapolyą. Z kolei po ich bezpotomnej śmierci spadek miał przejść na rzecz córek: Zofii, Katarzyny oraz Anny, a także ich następców. Córki otrzymały po 50 tysięcy dukatów z sumy 430 tysięcy pożyczonej królowi Hiszpanii – Filipowi II. Z kolei ten, który dopuścił się fałszerstwa, jeden z najbliższych współpracowników królowej Bony – Gian Lorenzo Pappacoda otrzymał zaledwie 13 tysięcy dukatów (pożyczone wcześniej od swej dobrodziejki) oraz dobra w Capurso. Wśród kolejnych obdarowanych osób przez Bonę były: Maria d`Aragona – markiza del Vasto, która otrzymała najpiękniejszą perłę ze swej kolekcji oraz karoce z końmi, z kolei drobne sumy otrzymali dworzanie i dworki, uniwersytet w Bari oraz ubodzy. Testament Bony zawierał także wskazówki co do jej pogrzebu. Jej ciało miało zostać pochowane w Neapolu, gdzie jej syn Zygmunt August miał ufundować specjalną kaplicę pod wezwaniem św. Stanisława.

Nowy testament podpisany przez Bonę w pełni władz umysłowych nigdy jednak nie został wykonany. Mimo, że został on spisany w obecności trzech świadków i notariusza, nie powstrzymało to pazernego Pappacody do ponownego fałszerstwa. Jak pisze Iwona Kienzler:

„Do akcji ponownie wkroczył Pappacoda, który bynajmniej nie porzucił nadziei na zdobycie majątku swojej chlebodawczyni i postanowił podać Bonie ostatnią, tym razem śmiertelną dawkę trucizny. Przebiegła królowa zanim wzięła do ręki szklankę, poleciła, by najpierw wypił z niej Pappacoda, ale medyk przewidział taki rozwój wypadków i wcześniej przygotował dla siebie odpowiednią odtrutkę. Dlatego bez wahania upił kilka łyków trucizny. Uspokojona Bona wypiła całą zawartość szklanki. Jej los został przesądzony…”

W nocy królowa przeżywała straszliwe boleści. Przy umierającej czuwał jedynie jej spowiednik, nie było żadnej dworki, zaś Gian Lorenzo Pappacoda mimo, że Bona jeszcze żyła, już rabował jej dobra, nie zważając nawet na obecność komisarza Zygmunta Augusta – Zygmunta Finello.

W ostatnich chwilach swego życia, ta jedna z najbogatszych kobiet ówczesnej Europy, królowa potężnego państwa jakim była Polska, konała w samotności i w straszliwych bólach spowodowanych podaną trucizną. Jej męki zakończyła śmierć nad ranem 19 listopada 1557 roku. Na tą chwilę czekał oczywiście Pappacoda, który natychmiast zaczął wykonywać jej testament – oczywiście sporządzony przez siebie i dla siebie. O śmierci dość szybko został powiadomiony Filip II, który popierał dworzanina Bony. Nie ma w tym nic dziwnego, bowiem zapisy testamentu według Pappacody były zdecydowanie lepsze od tych, które nakazała spisać sama Bona.

Zarówno Pappacodzie, jak i Filipowi II zależało na tym, aby prawda o fałszerstwie nigdy nie wyszła na jaw. Jak łatwo się domyślić, każdy, kto znał prawdę, nagle dość szybko przeniósł się na tamten świat. Byli również i tacy jak pisarz Scypion Cattapani, który za milczenie otrzymał sowite wynagrodzenie od hiszpańskiego króla, jednak kiedy stał się niewygodny również pożegnał się ze światem żywych. Pozostali nie mieli na początku tyle szczęścia co Cattapani. Dość szybko zaczęły bowiem następować zgony ludzi zamieszanych w sprawę testamentu i znający prawdę o śmierci Bony Sforzy. Wkrótce po jej śmierci zmarli: lekarz Gio Antonio di Matera, kuchmistrz Paweł Matrillo, paź królowej Serafino, majordom Jan, dworzanin Jan Barbiero oraz młody pisarz – Mikołaj Mariusz Romanello, który spisywał podyktowany przez Pappacodę pierwszy, a zarazem fałszywy tekst testamentu Bony. Wydarzenie te odbiły się jednak echem w całym Bari. Wówczas coraz bardziej podejrzewano nie tylko fałszerstwo testamentu, ale coraz głośniej mówiony o otruciu Bony. Mimo takiego obrotu wypadków, ani Filipowi II, ani Pappacodzie nie przeszkodziło to w objęciu dóbr zapisanych w fałszywym testamencie.

Wiadomość o śmierci matki dotarła również dość szybko do jej córek oraz Zygmunta Augusta. Zarówno Zofię, jaki i Izabelę informacja o śmierci Bony poruszyła do żywego, czego nie można powiedzieć o polskim królu. Ten zainteresował się sprawą matki dopiero kiedy dowiedział się o istnieniu drugiego testamentu. Wiadomości te przekazał dopiero w 1559 roku kupiec z Bari, Cezary Curto, który odszukał Catapaniego, mającego w swych rękach oryginał prawdziwego testamentu. Informacje o odszukaniu pisarza Bony nie tylko dotarły do Polski. Dość szybko odnaleźli go agenci Filipa II, który sterroryzował i przekupił Włocha, a kiedy ten stawał się coraz bardziej niewygodny, podzielił los tych, którzy zbyt wiele wiedzieli, a nie mieli zamiaru milczeć. Mimo zgonu jednego z najbardziej wartościowych świadków, Zygmunt August wystąpił z roszczeniami o spadek po matce, nie posiadając jednocześnie żadnych dowodów i dokumentów. Polski król dość aktywnie zaangażował się w sprawę spadku po Bonie, bowiem było o co walczyć. W Neapolu założono nawet specjalną polską placówkę dyplomatyczną, która miała prowadzić proces. W imieniu Zygmunta prowadzili go: opat lędzki Jan Wysocki, biskup poznański Adam Konarski oraz sekretarze królewscy: Paweł Stempowski i Jerzy z Tęczyna, najbardziej obeznany i zaangażowany w sprawy procesu. Niestety nawet pomimo aresztowania Pappacody (bynajmniej za śmierć Bony i fałszerstwo testamentu), bowiem popełnił już wiele przestępstw po śmierci swej chlebodawczyni, jego proces był farsą. Strona polska próbując wykorzystać fakt aresztowania, podniosła sprawę fałszerstwa testamentu. Pappacoda miał jednak doskonałego obrońcę, a może należałoby rzec opiekuna, który mógł załatwić wszystko. Był nim oczywiście Filip II. Dzięki jego staraniom oraz niestety nieudolności polskiej strony, która nie potrafiła przedłożyć pełnomocnictw, dokumentów oraz nie umiała właściwie poprowadzić sprawy, Pappacoda wyszedł z więzienia. Nie udało się także stronie polskiej oskarżenie Pappacody o herezję w 1571 roku. Z tego zarzutu także został zwolniony, a pięć lat później, w 1576 roku człowiek, który stał za morderstwem Bony i fałszerstwem testamentu zmarł pozostawiając po sobie, no właśnie – same długi.

Zygmuntowi Augustowi nigdy nie udało się odzyskać owianego wielką tajemnicą majątku swej matki. Jak pisze Maria Bogucka:

„… W toczącym się procesie był Pappacoda, choć to on usunął Bonę i sfingował testament – tylko płotką. Prawdziwą stronę do pokonania stanowił sam Filip II…”

Wszechpotężny władca Hiszpanii nie oddał prawie nic z tego co zagarnął. Nawet prowadzone negocjacje za pośrednictwem Ferdynanda I nic nie zmieniły. Księstwa Bari i Rossano oraz tzw. „Sumy Neapolitanskie”, jak mawiano o srebrach, klejnotach i ogromnej pożyczce w wysokości 430 tysięcy dukatów nigdy nie powróciły do Rzeczypospolitej. Po śmierci Zygmunta Augusta, spór prowadziła jego siostra Anna Jagiellonka, następnie Wazowie na polskim tronie oraz kolejni elekcyjni królowie. Trwało to aż do upadku Rzeczypospolitej Obojga Narodów u schyłku XVIII wieku i mimo wielu podejmowanych prób, nigdy nie odzyskaliśmy od Hiszpanii należnego nam długu.

Bona Sforza ostatecznie została pochowana w bazylice Świętego Mikołaja w Bari, wbrew jej woli, bowiem jej życzeniem było, aby spoczęła w Neapolu. Taki był bowiem los jednej z najpotężniejszych i najbogatszych kobiet w XVI – wiecznej Europie, znienawidzonej w Rzeczypospolitej, skłóconej z synem i pozostawionej samej sobie w rodzinnym Bari. Prawdopodobnie nigdy polska królowa nie przeczuwała, że do jej zguby przyczyni się jej bajeczna fortuna: klejnoty, złoto, posiadłości i inne bogactwa, jak również, że ci, którym ufała przez wiele lat, obrócą się przeciwko niej i podniosą rękę na swoją chlebodawczynię. To właśnie jej najbliższy doradca, lekarz Gian Lorenzo Pappacoda stał za podłym zabójstwem i fałszerstwem testamentu Bony. Gdyby jednak nie osoby, którym zależało na śmierci królowej oraz podziału jej majątku w taki sposób, aby zyskać jak największe profity, do tragicznych zdarzeń w nocy z 18 na 19 listopada 1557 roku nigdy by prawdopodobnie nie doszło. Wśród tych, którym najbardziej zależało na taki obrocie zdarzeń był hiszpański król – Filip II. Sfałszowany testament, dzięki któremu Filip zyskał księstwa Bari i Rossano oraz tzw. „Sumy Neapolitanskie”, czyli srebra, klejnoty i 430 tysięcy dukatów nigdy nie powróciły do prawowitego właściciela, a więc Zygmunta Augusta i jego następców. Hiszpanie bowiem skutecznie wykorzystywali wszelkie możliwe sztuczki prawne, aby sprawa zarówno testamentu, jak i zwrotu bezprawnie zagarniętych dóbr Bony nie ujrzała światła dziennego. Niestety do dziś sprawa ta nie została wyjaśniona.

Poruszył ją nawet w 2012 roku poseł Marek Poznański, który zwrócił się Ministra Spraw Zagranicznych Radosława Sikorskiego z interpelacją w sprawie długu Królestwa Hiszpanii zaciągniętego względem Polski za panowania królowej Bony. Według wyliczeń posła, Hiszpania powinna nam zwrócić dzisiaj, przynajmniej ok. 235 mln złotych. Jednak według pracowników Uniwersytetu Warszawskiego i Uniwersytetu Wrocławskiego prawdopodobnie pożyczka udzielona Filipowi II pochodziła z własności prywatnej królowej Bony, do której prawa roszczeń mieć nie możemy. Mimo to, sprawa sum neapolitańskich, tragicznej śmierci Bony i fałszerstwa jej testamentu budzi do dziś zainteresowanie, jak również kontrowersje wśród historyków. Będzie to trwało tak długo, aż nie poznamy całej prawdy, w co śmiem wątpić, tym bardziej, że od tamtych wydarzeń upłynęło ponad 500 lat!

Artykuł przygotowany w oparciu o następujące publikacje:

Besala Jerzy, Zygmunt Stary i Bona Sforza, Poznań 2012;
Bogucka Maria, Bona Sforza, Wrocław – Warszawa – Kraków 2004;
Cynarski Stanisław, Zygmunt August, wyd. 3, Wrocław – Warszawa – Kraków 2004;
Jasienica Paweła, Polska Jagiellonów, Warszawa 1998;
Kienzler Iwona, Mroczne karty historii Polski, Warszawa 2013;
Markiewicz Mariusz, Historia Polski 1492-1795 wyd. 2, Kraków 2002;
Romański Romuald, Niewyjaśnione zagadki historii Polski, Warszawa 2004;
Wójcik Zbigniew, Historia Powszechna XVI-XVII wieku, Warszawa 2002.

Fot. źródło BurgererSF/Wikimedia