Robert Kershaw - „We Wrześniu nie pada śnieg”

Największa akcja desantowa II wojny światowej z nowej perspektywy, w której autor przedstawił losy operacji „Market-Garden” od strony niemieckiej. We wrześniu 1944 roku armia niemiecka była na straconej pozycji, a potrafiła powstrzymać przeważające siły aliantów, złożone z oddziałów brytyjskich, amerykańskich i ich sojuszników, w tym Polaków z 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej gen. Stanisława Sosabowskiego, która walczyła w bitwie pod Arnhem.

17 września 1944 roku porucznik Joseph Enthammer, oficer artylerii Wehrmachtu, spoglądając w kierunku Oosterbeeku, ujrzał coś, co wydało mu się białymi płatkami śniegu wiszącymi w powietrzu.

„Nie może być”, zdumiał się. „We wrześniu nie pada śnieg!”

Rzekome płatki śniegu były w istocie brytyjskimi spadochroniarzami. Enthammer zaś oglądał początek operacji „Market-Garden” ‒ ogromnej ofensywy alianckich sił powietrznodesantowych. Miała ona otworzyć drogę, wiodącą holenderskimi mostami do serca III Rzeszy Niemieckiej. Operacja będąca największą w dziejach wojen operacją powietrznodesantową zakończyła się klęską aliantów. Jak to było możliwe? Przecież alianci posiadali przewagę w sprzęcie wojskowym, lotnictwie, a w działanich wojennych wzięli udział doświadczeni żołnierze, a jednak stroną zwycięską byli Niemcy. Powstrzymali marsz aliantów przez Holandię, zadając im poważne straty, a akcja zakończyła się klęską wojsk brytyjsko – amerykańskich.

O tym jak doszło do tej klęski pisze Robert Kershaw, który ukazuje nam niemieckie jednostki – zbieraninę żołnierzy, którzy wycofując się po klęsce we Francji potrafili zadać potężny cios aliantom. Autor ukazując w większości indywidualne przeżycia żołnierzy, którzy brali udział w walkach, archiwalne wypowiedzi dowódców oraz posiłkując się cytatami z publikacji poświęconym operacji „Market Garden” analizuje przebieg wydarzeń, które miały zmienić bieg wojny, a zakończyły się klęską, której do dziś alianci nie chcą uznać.

Na co warto szczególnie zwrócić uwagę w publikacji brytyjskiego pisarza to dokładne opisy jednostek niemieckich, które naprędce były tworzone przez generała Kurta Studenta, generała Wilhelma Bittricha czy feldmarszałka Walthera Modela, o którym pisze Kershaw:

„...Modela uważano za speca od spraw trudnych – za człowieka zachowującego żelazne nerwy w kryzysowych chwilach. Hitler nazywał go strażakiem frontu wschodniego...”

Brytyjski pisarz przytaczając w swojej publikacji ten opis daje czytelnikowi jasno do wiadomości, że alianci, wbrew swoim przewidywaniom, musieli zmierzyć się w Holandii z doświadczonymi dowódcami, którzy w chwili paniki, jaką ogarnął wówczas Wehrmacht, potrafili zorganizować skuteczną obronę mostów. W publikacji autor powołując się na depesze Najwyższego Dowództwa Zachód, ale także wspomnienia żołnierzy ukazuje nam również jaki popłoch wywołała informacja o zbliżających się do granic Rzeszy wojskach alianckich nie tylko wśród cywilów, ale również żołnierzy, którzy unikali wręcz punktów rejestracyjnych, nie chcąc dostać się na pierwszą linię frontu. Wracając do kwestii cywilów, Robert Kershaw ukazuje także całą tragedię wojny dla ludności cywilnej zarówno w Holandii, jak również w Niemczech, która musiała znosić nie tylko wszechobecną wojnę, ale przede wszystkim panujący chaos, pogłębiający się z każdym dniem walk na froncie zachodnim wraz ze zbliżaniem się aliantów do granic Rzeszy.

Autor książki bardzo duża miejsca poświęcił w niej walkom o Arnhem i kluczowy dla tego miasta most, gdzie doszło do krwawych walk. Broniący się tam desperacko przy próbie zajęcia mostu Brytyjczycy musieli pomimo poniesionych ciężkich strat w końcu skapitulować. Na tym przykładzie właśnie autor uzmysławia nam, jakie błędy popełnili alianci, którzy nie potrafili pokonać niemieckich jednostek, a które na kilkanaście dni przed operacją istniały tylko na papierze. Doskonale obrazuje to poniższy cytat:

„1. Armia Spadochronowa generała Studenta w chwili swoich narodzin 5 września 1944 roku była papierowym tygrysem. Obsadzała front o długości stu dwudziestu kilometrów zaledwie trzydziestoma dwoma batalionami. Pomimo to w ciągu dwunastu dni nabrała sił na tyle, że stępiła ostrze natarcia trzech alianckich korpusów pancernych”

Na zakończenie Robert Kershaw posiłkując się wspomnieniami brytyjskich weteranów stawia ważne pytania, między innymi: Czy było możliwe osiągnięcie sukcesu podczas operacji „Market Garden” , która w rzeczywistości okazała się dla aliantów gorzką porażką? oraz Jak to możliwe, że mimo tak ogromnej przewagi alianci nie zdołali pokonać słabych jednostek wroga? Odpowiedź na pytanie nie jest jednoznaczna, a obie strony konfliktu zupełnie inaczej przedtawiają jej wynik, który jednak z pewnością nie był pomyślny dla aliantów.

Polecam każdemu historykowi, a zwłaszcza znawcom II wojny światowej publikację Roberta Kershawa, który ukazując operację „Market Garden” z perspektywy niemieckiej, pokazuje nam zupełnie inne spojrzenie na wydarzenia z września 1944 roku. To lektura obowiązkowa dla każdego, kto poznał przebieg tej operacji wyłącznie oczami aliantów.

Robert Kershaw – urodzony w 1950 roku absolwent historii na Reading University. W 1972 roku wstąpił do Pułku Spadochronowego, był instruktorem piechoty w Bundeswehrze, wojsk powietrznodesantowych, uczestniczył w wojnie w Zatoce Perskiej, w Bośni i operacjach na Bliskim Wschodzie oraz Afryce. Od 2006 roku pisze o historii militarnej i pełni rolę konsultanta wojskowego.

Autor: Robert Kershaw;
Tytuł: „We wrześniu nie pada śnieg”;
Wydawca: Wydawnictwo Replika;
Miejsce i rok wydania: Zakrzewo 2018;
Liczba stron: 544;
Cena: 49,90 zł;
Książkę można zakupić u WYDAWCY

Szczególnie Polecam! Świetna Publikacja!!!