Przymusowe obozy pracy w Polsce po 1944 roku

Wejście czerwonoarmistów na Śląsk zamiast oczekiwanego końca wojny niosło części jego mieszkańców kolejne represje i niewolę. Między styczniem a marcem 1945 roku władze radzieckie dokonywały masowych aresztowań miejscowych mężczyzn i osadzeń w specjalnych obozach. Formalną podstawą tych działań była zgoda konferencji jałtańskiej na wykorzystanie przez Związek Radziecki przymusowej pracy ludności niemieckiej jako formy reparacji, a także wydany już w trakcie trwania operacji rozkaz z 6 lutego 1945 roku o internowaniu wszystkich Niemców od 17 do 50 roku życia. Część tej ludności została deportowana do Związku Radzieckiego jako robotnicy przymusowi. W praktyce o aresztowaniach decydowało kryterium przydatności jako siły roboczej, z większym baczeniem organów radzieckich na wiek i kwalifikacje niż narodowość czy obywatelstwo. Dlatego zatrzymania nie ograniczały się do kategorii osób wskazanej w oficjalnych umowach i rozkazach. Dotknęły mieszkańców podbijanej Opolszczyzny, lecz także przedwojennego polskiego Górnego Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego. Tłumaczy to poniekąd obecność wśród wywożonych zarówno Niemców, jak i Polaków; Ślązaków obu opcji narodowościowych, powstańców śląskich, członków PPR i innych uznawanych przez komunistów partii oraz stronnictw; a nawet więźniów powracających z hitlerowskich obozów i repatriantów; Rosjanom szczególnie zależało na młodych mężczyznach-górnikach, lecz w transportach zdarzały się kobiety, tudzież osoby poniżej 17 i powyżej 50 lat.

NKWD i komendantury pozyskiwały robotników na różne sposoby: przez aresztowania w domach według list, wezwania pod groźbą sądu wojennego do prac porządkowych, proponowanie najczęściej półrocznej intratnej pracy w Związku Radzieckim, zgarnianie do transportów wprost z fabryk i kopalń, lub po prostu z ulicy. Przed wyjazdem zatrzymanych gromadzono w trzech dużych obozach zbiorczych w Łabędach, Mysłowicach i Oświęcimiu albo w licznych podobozach3. Ludzie ci dziesiątkowani przez trudy podróży trafiali głównie do kopalń Zagłębia Donieckiego na Ukrainie, w mniejszej liczbie na Białoruś, Ural, do Kazachstanu i Zachodniej Syberii. Deportacje mężczyzn miały wielorakie konsekwencje: pozbawiały śląski przemysł rąk do pracy (wiele kopalń musiało wstrzymać wydobycie nawet na kilka miesięcy, nie było warunków do uruchomienia hut), obciążały konto władz nieufnością, a przez to utrudniały "drogę Ślązaków do Polski", powodowały tragedie całych rodzin, które traciły bliskich, a wraz z nimi nierzadko środki egzystencji. Świadome tych okoliczności władze administracyjne wszczęły starania o powstrzymanie dalszych wywózek i zwolnienie z radzieckich obozów pracy. W sprawę zaangażował się czynnie i skutecznie ówczesny wicewojewoda śląski Jerzy Ziętek. Zdołał on uchronić przed wywiezieniem setki internowanych w obozach. Z jego inicjatywy powstała Komisja ds. Ujawniania Polaków w Sowieckich Obozach Pracy z Alfredem Limanowskim na czele. Od jesieni 1945 roku do lutego 1947 roku trwała inicjowana przez Polski Związek Zachodni (PZZ) rejestracja ludności rodzimej, zarówno cywilów, jak i żołnierzy Wehrmachtu, wywiezionej na Wschód. Według danych MZO w lutym 1947 roku poza Polską znajdowało się 59 350 autochtonów, w tym ponad połowa pochodziła z województwa katowickiego, a w ogóle większość z nich przebywała w Związku Radzieckim. Wnioski repatriacyjne przedkładane przez Polskę napotykały obojętność lub niechęć Rosjan. Interwencje na szczeblu lokalnym i centralnym przyniosły ograniczone rezultaty w lipcu 1945 r., kiedy powróciły do Polski pierwsze transporty deportowanych ze Śląska. Być może, strona radziecka dostrzegła w akcji zwalniania robotników swój interes, w związku z oczekiwaniem na dostawy węgla ze Śląska. W połowie 1947 roku z 16 tysięcy autochtonów wywiezionych z Opolszczyzny powróciło około 3 tysięcy.

Niemniej starania o wywiezionych trzeba było ponawiać, a ostatnie grupy przybywały do Polski jeszcze po 1956 r. Nie istnieją wiarygodne statystyki dotyczące liczby wywiezionych. Przypuszcza się, że z grona przymusowych robotników z Górnego Śląska do Polski powróciło ok. 20%. Skalę powrotu autochtonów do Polski należałoby ocenić jako bardzo skromną. Przyczyny tkwiły w wysokiej śmiertelności deportowanych, nieustalonym miejscu pobytu, a także w woli lub przymusie zwalnianej z obozów pracy ludności rodzimej wyjazdu do Niemiec, zamiast powrotu do dawnych miejsc zamieszkania w obecnych granicach Polski.

Obozy pracy na Śląsku powstawały na podstawie zarządzenia wojewody śląskiego, ponadto starostowie i inne władze lokalne na własną rękę urządzały miejsca odosobnienia dla Niemców, nie podporządkowując ich instancjom nadrzędnym, nawet rząd w Warszawie nie sprawował kontroli nad tymi instytucjami. Obozy służyły jako obozy wysiedleńcze, w których Niemcy byli przetrzymywani i izolowani od ludności polskiej do chwili swojego wydalenia. Jako obozy pracy stanowiły one ważną rezerwę niezbędnej siły roboczej. Więźniowie mieli przy tym pracować albo w samym obozie, albo byli wynajmowani zakładom przemysłowym lub innym instytucją. Wreszcie jak obozy karne, jednak często obozy spełniały kilka funkcji – obóz wysiedleńczy mógł np. przejąć funkcję obozu pracy, jeśli oczekujący na transport zostali w międzyczasie skierowani do robót przymusowych. Jeśli natomiast w takich obozach pracował odpowiedni personel więzienny, zakład mógł szybko nabrać charakteru regularnego obozu karnego.

Śmiertelność w obozach była bardzo różna, często więźniowie umierali na tyfus, choroby epidemiczne, będące efektem katastrof warunków higienicznych, braku lekarskiej opieki niedożywienia, nadmiernego zagęszczenia baraków. Więźniowie byli również często ofiarami umyślnego dręczenia, gwałtów, maltretowania.

Największe obóz, w którym przebywali Górnoślązacy znajdował się w Jaworznie tzw. Centralny Obóz Pracy w Jaworznie – był to dawny obóz koncentracyjny, przebywali tu nie tylko wojenni jeńcy niemieccy, ale również osoby, które w czasie okupacji zostały wpisany na „volkslistę”. Dwa lata po zakończenia wojny, w maju 1947 roku obóz w Jaworznie liczył jeszcze około 9,5 tysięcy jeńców wojennych i prawie 5 tysięcy więźniów cywilnych. Większość z nich była zatrudniona jako robotnicy przymusowi w przemyśle, w wojsku lub innych instytucjach. W latach 1945-1949 w COP w Jaworznie zmarło około 6,5 tysięcy więźniów. Najważniejszym jednak odbiorcą robotników przymusowych z Jaworzna była górnośląski przemysł węglowy. Od maja 1945 roku powstawały również przy kopalniach węgla kamiennego obozy, w których znajdowały się łącznie 10-25 tysięcy więźniów – niemieckich robotników przymusowych, a w szczytowym momencie około 50 tysięcy.

Łambinowice – w województwie opolskim, od 1945 do 1946 roku obóz pracy przymusowej nadzorowany przez władze Związku Radzieckiego, umieszczono tutaj około 5 tysięcy więźniów, formalnie byłych nazistów, ale również byłych mieszkańców opolskich wiosek i gmin, którzy czekali na deportacje do Niemiec.

W artykule zostały wykorzystane dodatkowo następujące opracowania:

Materiały własne, IPN oraz www.bytom.pl

Fot. Centralny Obóz Pracy w Jaworznie, źródło: http://www.obozdwochtotalitaryzmow.pl, Muzeum Miasta Jaworzna.