Tajemnicza śmierć Jeremiego Wiśniowieckiego

Za życia stał się niekwestionowanym idolem „narodu szlacheckiego”. Zarówno w XVII wieku, jak i obecnie budził wiele emocji, był stawiany za wzór cnot rycerskich, obrońcę Rzeczypospolitej. Z drugiej strony uważany przez wielu ówczesnych wrogów za watażkę, warchoła, dbającego o własne partykularne interesy rodowe. Nam znany jest przede wszystkim z powieści Henryka Sienkiewicza „Ogniem i mieczem”. Nieustępliwy przeciwnik Chmielnickiego, obrońca Zbaraża i zwycięzca spod Beresteczka zmarł w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach w wieku 39 lat. Ta przedwczesna śmierć była poważnym ciosem dla Rzeczpospolitej. Utrata człowieka utożsamianego z walką i nieustępliwością wobec Chmielnickiego odbiła się szerokim echem nie tylko w Polsce, ale również i ogarniętej powstaniem Ukrainie.

Nagłego zgonu Jeremiego Wiśniowieckiego nic nie zapowiadało. Opromieniony zwycięstwem pod Beresteczkiem książę, 13 sierpnia w Pawołoczy, będącą miejscem koncentracji wszystkich polskich oddziałów kierujących się w głąb Ukrainy, prowadził naradę w sprawie dalszych działań wojennych. Wiśniowiecki z chwilą wyjścia z Zadnieprza, osiągnął wielki sukces pochodząc ze swoją armią w pobliże Kaniowa. Ponadto dezorganizacja wojsk powstańczych i panujący chaos umożliwiały mu powrót na swoją ojcowiznę i likwidację groźnego zagrożenia.

 Sytuacja zmieniła się jednak diametralnie następnego dnia, tj. 14 sierpnia. U Wiśniowieckiego pojawiły się pierwsze symptomy choroby – gorączka i biegunka. Przewieziono go do zamku pawołockiego, gdzie opiekę nad nim sprawował osobisty lekarz Jana Zamojskiego (szwagra Wiśniowieckiego) doktor Cunasius. Podjęte leczenie okazało się jednak nieskuteczne. Wysoka gorączka, uporczywa biegunka nasilały się, przyczyniając się do osłabienia organizmu, który nie był w stanie podołać chorobie. 20 sierpnia (w niedzielę rano) wyspowiadał się, przyjmując na kolanach – podtrzymywany przez dworzan – Komunię. Kilka godzin później, około godziny 11.00 zmarł.

Jeremi Wiśniowiecki w chwili śmierci liczył zaledwie 39 lat. Jego nagła śmierć, w kwiecie wieku owiana jest do dziś wielką tajemnicą. Jego stan zdrowia nie wskazywał bowiem, że grozi mu śmierć.  Jaka więc była przyczyna tak nagłego zgonu? Według Romualda Romańskiego w biografii „Książę Jeremi Wiśniowiecki” są aż trzy wersje przyczyn śmierci zwycięscy spod Beresteczka.

Pierwsza z nich – będąca najbardziej prawdopodobną – wskazuje na zatrucie pokarmowe spowodowane zjedzeniem ogórków, które następnie popił miodem. Było to wówczas możliwe na Ukrainie, gdzie istniał taki zwyczaj, a to mogło mieć bezpośredni wpływ na zatrucie.

Druga wersja upatruje w przyczynach zgonu księcia Jeremiego zarażenie się zakaźną chorobą biegunkową. W XVII wieku nie brakowało bowiem tego rodzaju chorób, a bardzo niski stan higieny sprzyjał ich rozpowszechnianiu. Ponadto śmierć wodza nastąpiła w środku lata w obozie wojskowym. Wojsku towarzyszyły stada much, skutecznie przenoszących zarazki.

Przedstawione wersje śmierci Wiśniowieckiego można rzecz są oficjalne lub najbardziej prawdopodobnymi przyczynami jego zgonu. Jak pisze Romański w swojej książce, pojawiła się również trzecia wersja, mająca sporą ilość zwolenników. Była nią śmierć przez otrucie. Mówiono wówczas o niej w obozie wojskowym, wśród żołnierzy, w związku z czym władze wojskowe zdecydowały się dokonać sekcji zwłok księcia. Nie mogła ona jednak w żaden sposób, ani wykluczyć, ani potwierdzić użycia trucizny. Ówczesna możliwość wykrywania trucizn w organizmie była na bardzo niskim poziomie. Cytując Romańskiego, w protokole sekcyjnym napisano:

Znaleziono w nim niesłychaną tłustość wielką, kiszki tak łojem oblane, jako u wieprza nie mogą być tłustsze, serce tak tłustość oblała, że szpilką nie było gdzie tknąć i płuca bardzo zniszczałe”.

Te wyjaśnienia nie dają nam jednak stuprocentowej pewności, jaka była faktyczna przyczyna śmierci Wiśniowieckiego. Mimo tego, sprawcą ewentualnego otrucia mógł być hetman wielki koronny Mikołaj Potocki. Jego osobę można upatrywać ze względu na dzielące obu wodzów antagonizmy. Zwycięstwa Wiśniowieckiego wyraźnie przyćmiły walory wojskowe hetmana, ponadto nasilała się jego krytyka, oskarżając go o klęskę poniesioną wiosną 1648 roku. Blask Wiśniowieckiego jaśniał  po bitwie pod Beresteczkiem, gdzie mimo, że Potocki sprawował Naczelne Dowództwo, to o wszystkim decydował Jeremi. Jego decyzje w każdej sytuacji przeważały, a ich słuszność potwierdziły się w bitwie, zakończonej wielkim sukcesem wojsk polskich.

Do skrytobójczej śmierci księcia mógł się równie dobrze przyczynić sam Bohdan Chmielnicki. Znany mu był bowiem kunszt wojskowy Wiśniowieckiego. To on przyczynił się do obrony Zbaraża oraz miał główny wpływ na sukces pod Beresteczkiem. Kolejne nowe starcie – w przypadku zwycięstwa Jeremiego – mogło przyczynić się do końca powstania na Ukrainie, a tym samym jego wodza. Bohdan Chmielnicki miał więc motyw działania. Utrzymywał on stały kontakt z Tatarami, którzy doskonale znali się na truciznach. Miał więc możliwość jego zrealizowania. Czy jednak miał on szansę powodzenia i istotnie do niego doszło, nigdy się już nie dowiemy.

22 sierpnia 1651 roku odbył się uroczysty pogrzeb Jeremiego Wiśniowieckiego. W pożegnaniu jednego z największych wodzów XVII-wiecznej Rzeczypospolitej brały udział regimenty piesze, dwie prywatne książęce chorągwie husarskie, gwardia królewska, a także najwyżsi dostojnicy państwowi. Jego zwłoki zostały złożone w rodzinnym grobowcu w Wiśniowcu, jednak rzekomo z obawy przed Kozakami trumnę księcia przewieziono o oddalonego o 80 km Sokala. Dwa lata później, w 1653 roku żona Gryzelda przewiozła trumna z ciałem męża na Święty Krzyż i złożyła ją, jak pisze Romuald Romański – bez oficjalnego pogrzebu – w benedyktyńskim kościele.

Trumnę w krypcie kościelnej z napisem: Jeremi Wiśniowiecki można po dziś zobaczyć w Świętym Krzyżu. Jednak badania przeprowadzone przez prof. Jana Widackiego z całą pewnością wykluczyły, aby zwłoki znajdujące się w trumnie w Świętym Krzyżu należały do Jeremiego Wiśniowieckiego. Gdzie więc się one znajdują, tego nie wiemy po dziś.

Poza wspomnieniami o księciu, zapisami w pamiętnikach, kronikach oraz legendami nie pozostało nic. Również – jak pisze Romuald Romański – nic nie pozostało także z materialnych śladów. Nie ma nawet tablicy, jaką ojcu wystawił jego syn Michał w kościele świętokrzyskim z napisem: „Jeremi postrach Kozaków – wódz i książę Wiśniowiecki – Michała I króla polskiego rodzic – w roku pańskim 1653 złożony”. Takim też zapamiętaliśmy zwycięzcę spod Beresteczka, którego przedwczesna śmierć miała wpływ na dalsze losy powstania. Nagła śmierć wodza załamały morale wojsk koronnych, wydarzenia na Ukrainie potoczyły się zupełnie innym torem. Możemy dzisiaj jedynie domniemywać, jak potoczyłyby się wydarzenia, gdyby po zwycięstwie pod Beresteczkiem, wciąż żyjący Jeremi Wiśniowiecki w decydującym starciu rozbił wojska Chmielnickiego i zdławił powstanie, na czele którego stanął. Czy wówczas doszłoby do podziału Ukrainy i upokarzającego rozejmu w Andruszowie? Czy Polska straciłaby swoją pozycję mocarstwową w Europie Środkowo-Wschodniej? Śmierć Wiśniowieckiego niewątpliwie zmieniła bieg dziejów Rzeczypospolitej w połowie XVII wieku. Polska utraciła wodza, który był w stanie nie tylko pomyślnie zakończyć powstanie Chmielnickiego, ale utrzymać Ukrainę w ryzach, a przede wszystkim w granicach Rzeczypospolitej Obojga Narodów.

Zdjęcie: Portret Jeremiego Michała Wiśniowieckiego, źródło/zbiór: Daniel Schultz (lub jego warsztat), zbiór: Muzeum Narodowe w Warszawie, za Wikimedia Commons, domena publiczna.

Artykuł przygotowany w oparciu o następujące opracowania:

Kaczmarczyk Janusz, Bohdan Chmielnicki, wyd. 2, Wrocław – Warszawa – Kraków 2007;

Markiewicz Mariusz, Historia Polski 1492-1795 wyd. 2, Kraków 2002;

Romański Romuald, Książę Jeremi Wiśniowiecki, Warszawa 2009;

Wójcik Zbigniew, Jan Kazimierz Waza, wyd. 2, Wrocław 2004;

Wójcik Zbigniew, Historia Powszechna, Wiek XVI-XVII, wyd. 10, Warszawa 2002.