Chemia Śmierci. Zbrodnie w najtajniejszym obozie w III Rzeszy

Ta historia ukazuje miejsce, w którym ukrywano nie tylko produkcję jednej z najstraszniejszych broni chemicznych, ale również tragedię tysięcy więźniów, którzy umierali w męczarniach w imię chorej ideologii, biznesu, pieniędzy i wybujałych ludzkich ambicji. Czy słyszałeś o tajnej fabryce w dolnośląskim Dyhernfurthcie? Jeśli nie, to koniecznie sięgnij po książkę Tomasza Bonka „Chemia Śmierci”. Zbrodnie w najtajniejszym obozie w III Rzeszy”.

 

Hitler marzył o powstaniu Wunderwaffe i jego marzenie się ziściło. Nie tylko niemieccy naukowcy stworzyli rakiety V1 i V2, ale również broń groźniejszą, dzięki której nazistowskie Niemcy mogły odmienić los wojny. To broń chemiczna – gazy bojowe tabun i sarin, których użycie mogło być katastrofalne dla aliantów. Więc dlaczego Hitler nigdy jej nie użył, mimo że mogła mu zapewnić zwycięstwo? Co stało na przeszkodzie? Co stało się z naukowcami niemieckimi i tysiącami ton tych śmiercionośnych gazów? O tym wszystkim pisze w książce Tomasz Bonek. Jego relacja o fabryce śmierci jest przerażająca, jednak warto sięgnąć po tę lekturę, aby uzmysłowić sobie, jak blisko Niemcy były użycia śmiercionośnej broni i zwycięstwa.

Historia opisana w książce głównie rozgrywa się w małej dolnośląskiej miejscowości Dyhernfurth, czyli powojennym Brzegu Dolnym, kilkadziesiąt kilometrów od stolicy Dolnego Śląska – Wrocławia. To tam w Dyhernfurthcie powstała jedna z najtajniejszych w III Rzeszy fabryka, w której prowadzono tajne badania i produkcję śmiercionośnych gazów. Najpierw jednak autor wyjaśnia czytelnikom, kto odpowiadał za produkcję śmiercionośnych gazów, czyli firmę IG FARBEN, pojawiają się nazwiska niemieckich chemików – Gerharda Schradera, Otto Ambrosa, Georga von Schnitzlera, Carla Kraucha czy Jürgena von Klencka, ale także ujawnia jak gazy chemiczne wykorzystywano podczas I wojny światowej, gdzie zbierały śmiertelne żniwo. Tomasz Bonek analizuje także jak między innymi twórca szybkich nawozów sztucznych Fritz Haber zaangażował się w produkcję broni chemicznej, nadzorując nawet atak chemiczny na polu bitwy. Autor porusza także wątek jak niemieckim naukowcom pomógł przypadek, gdy podczas badań laboratoryjnych doszło do pęknięcia próbówki i reakcji chemicznej, która zapoczątkowała powstanie jednego z najbardziej śmiertelnych gazów na świecie. Dziennikarz szczegółowo opisuje również kto zadecydował o powstaniu tajnej fabryki w Dyhernfurthcie oraz jak wykorzystano zbudowane przez Otto Ambrosa zakłady IG FARBEN w Monowitz koło Auschwitz przy tworzeniu w Dyhernfurthcie.

Na co warto zwrócić uwagę czytając książkę, to bardzo dokładny opis powstania fabryki w Dyhernfurthcie, ale także wykorzystywanie niewolniczej siły robotniczej z obozów koncentracyjnych. To właśnie głównie więźniowie Gross-Rosen /Rogoźnicy/ budowali fabrykę, jak również stanowili dla naukowców fabryki Anorgana w Dyhernfurthcie obiekty doświadczalne. Warto dodać, że autor szczegółowe opisy uzyskał dzięki zachowanym relacjom świadków, między innymi Romana Konarzewskiego, który trafił do Dyhernfurthu wraz z dwoma braćmi z obozu w Gross-Rosen. To dzięki ich relacjom i wspomnieniom wiemy, że tabun i sarin testowano na więźniach, zwanych Elfami, jak ukrywano produkcję oraz transport bomb lotniczych wypełnionych tabunem oraz poznaliśmy nazwiska oprawców, którzy dokonywali niezliczonych okrucieństw na więźniach obozu. Wśród nich był Karl Gallasch, który jako strażnik w obozach podlegających Gross-Rosen dopuścił się wielu zbrodni, m.in.: wybijając złote zęby więźniom, bijąc ich i znęcając się nad nimi oraz niejednokrotnie poddając ich torturom.

W książce nie zabrakło także informacji o firmie IG FARBEN, jej spółki córki Anorgana w  Dyhernfurthcie, a także wykorzystywania przez te przedsiębiorstwa dziesiątek tysięcy więźniów do niewolniczej pracy, którzy umierali w obozach pracy zakatowani przez SS-manów lub z przepracowania, chorób oraz braku higieny spowodowanej wszami, pluskwami i niedostatecznym dostosowaniem do tak wielkiej liczby więźniów sanitariatów.

Tomasz Bonek opisuje relacje więźniów, na których wykonywano testy mające sprawdzić szczelność pocisków po ich napełnieniem gazem bojowym. Kolejne wspomnienia m.in. Kazimierza Hałgasa czy Kazimierza Handzla opisują tragiczne warunki panujące w obozie w Dyhernfurthcie, głód, brak środków leczniczych i higienicznych, które codziennie dziesiątkowały więźniów w Gross-Rosen i jego podobozach. Bonek opisuje również kolejne tragiczne wydarzenia związane z końcem wojny. Tzw. marsze śmierci więźniów, których przymusowo ewakuowano w głąb Rzeszy, aby nie wpadli w ręce Rosjan i nie wydali tajemnicy obozu i fabryki śmierci w Dyhernfurthcie oraz dalej pracowali na rzecz przemysłu niemieckiego, który mimo ponoszonych przez Wehrmacht klęsk, nadal zaopatrywał go w niezbędną broń. Marsze śmierci opisuje poniższy fragment książki, który wskazuje nie tylko na tragedię tysięcy więźniów, ale również brutalność i brak człowieczeństwa, jaki okazywali Niemcy więźniom polskim, żydowskim czy rosyjskim:

„Większość skazańców nie zdążyła zjeść w obozie lichego śniadania. Nie dano im nawet wody na drogę i nie pozwalano napić się ze studni we wioskach, przez które przechodzili. Pragnienie mogli gasić jedynie śniegiem”

co było powodem kolejnej bezsensownej śmieci więźniów, którzy z powodu braku sił, mrozu, chorób i wycieńczenia umierali setkami. Warto także dodać, że do dziś nie wiadomo, co stało się z chorymi więźniami obozu Gross-Rosen. Jak wskazywali świadkowie, o czym mowa w książce, w obozie pojawili się specjaliści od obozowej eutanazji, co może wskazywać, że żaden z chorych więźniów nie przeżył.

Kolejnym tragicznym aktem opisanym na łamach publikacji są relacje świadków, którym udało się przeżyć i przekazać informację o mordowaniu więźniów tuż przed ich wyzwoleniem przez zbliżające się wojska Armii Czerwonej. Tomasz Bonek opisuje dokładnie jak doszło do masakry 93 więźniów, za co odpowiedział głową Ernst Dickmann, który mimo prośby o darowanie kary został w 1946 roku powieszony. Wśród innych nazwisk zwyrodnialców, którzy odpowiedzieli za mordowanie więźniów jest Karl Gallasch, który próbował uniknąć odpowiedzialności podając fałszywe nazwisko. Zdemaskowany próbował ratować własną skórę za wszelką cenę. Gallasch mimo że chciał wprowadzić w błąd śledczych i sąd, został rozpoznany przez więźniów, którzy wskazali w nim oprawcę z Gross-Rosen. Skazany za zbrodnie Gallasch popełnił w celi samobójstwo.

Warto także odnieść się do prób zatarcia istnienia w Dyhernfurthcie fabryki tabunu i sarinu. Bonek opierając się na spisanych, archiwalnych relacjach świadków, dokumentach, opisuje jak Niemcy próbowali zacierać ślady istnienia fabryki śmierci i obozu. Dziennikarz wskazuje zarówno na wysokich oficerów Wehrmachtu jak komendant Festung Breslau gen. majora Hansa von Ahlfena, gen. majora Maxa Sachsenheimera, ale również przedstawicieli IG FARBEN, których celem było odbicie zakładów Anorgana w Dyhernfurthcie i zniszczenie zapasów gazów bojowych. Mimo że akcja się udała, a zapasy tabunu przepompowano do Odry rurociągiem, zaś instalacje rozmontowano, nie udało się przeprowadzić nalotu bombowego, który miał zrównać zakłady z ziemią. Dla Sowietów była to szansa na przejęcie instalacji przemysłowej tabunu i pilotażowej do wytwarzania sarin, co umożliwiło Związkowi Radzieckiemu po wojnie uruchomić produkcję tych śmiercionośnych gazów we własnym kraju. Sowieci nie byli jednak jedyni. Bonek dokładnie opisuje przebieg przesłuchań niemieckich chemików i przemysłowców z IG FARBEN, którzy za cenę życia i ochrony współpracowali z wywiadem Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. To właśnie Otto Ambros, Carl Krausch czy Gerhard Schrader ujawnili aliantom zachodnim wytworzenie tajnej broni. Część z nich jak Schrader nigdy nie odpowiedzieli za zbrodnie, niektórzy jak: Otto Ambros po trzech latach więzienia ponownie wrócili do zawodu, pełniąc nawet ważne funkcje w niemieckich koncernach jak: Telefunken czy Chemie Grünenthal. Po wojnie, co opisuje Tomasz Bonek, zakłady w Dyhernfurthcie przejęli Sowieci, a następnie Polacy. W polskim już Brzegu Dolnym w czasach PRL-u w dawnych zakładach Anorgana powstały Nadodrzańskie Zakłady Przemysłu Organicznego „Rokita”, które przez dziesiątki lat dostarczały polskiemu przemysłowi wielu cennych produktów. Warto podkreślić, że zakłady w 2003 roku zostały zakupione przez niemieckiego inwestora. Tym samym w zakładzie, który pracuje do dziś, niewielu pracowników wie, że pracują na dawnym terenie najtajniejszej fabryki III Rzeszy i Elfenhain – obozu dla elfów.

To, co wydarzały się w Dyhernfurthcie – fabryce i obozie dla więźniów do 1945 roku było owiane tajemnicą. Najpierw odkryli ją alianci, którzy poznali skład i zaznajomili się oraz odtworzyli produkcję śmiercionośnych gazów. Dzisiaj przerażającą prawdę o tym miejscu dzięki takim publikacjom, jak Tomasza Bonka poznaliśmy wszyscy. Autor odkrywając prawdę, ukazał całe zło, jakie wydarzyło się w Dyhernfurthcie, o którym nie wolno nam zapomnieć. Jesteśmy winni pamięć o śmierci tysięcy niewinnych więźniów, ofiar niemieckiej ideologii, biznesu i chorej ambicji niemieckim naukowców. Książka Tomasza Bonka tę pamięć przywraca!

 

Tomasz Bonek - dziennikarz i autor reportaży historycznych, przeprowadza śledztwo, w którym odkrywa nieznane karty wojennej historii i przytacza przerażające wspomnienia więźniów. O tajnym obozie i eksperymentach, o których wszyscy chcieliby zapomnieć.

Autor: Tomasz Bonek;
Tytuł: „Chemia Śmierci. Zbrodnie w najtajniejszym obozie w III Rzeszy”;
Wydawca: Wydawnictwo Znak Horyzont;
Miejsce i rok wydania: Kraków 2021;
Liczba stron: 364;
Cena: 29,23 zł;
Książkę można zakupić w Wydawnictwie Znak Horyzont