Architekci Śmierci – Rodzina Inżynierów Holocaustu

Produkowali urządzenia browarnicze, a także piece, które sprzedawano firmom zajmujących się kremacją zwłok. Firma Topf & Söhne w latach trzydziestych XX wieku prężnie się rozwijała, zatrudniała coraz więcej osób, a jej marka dzięki produkcji sprzętu o wysokich walorach technicznych rosła z roku na rok. Wszystko jednak zmieniła II wojna światowa, kiedy rodzina Topfów zaczęła współpracować z SS i produkować piece krematoryjne na potrzeby obozów koncentracyjnych, takich jak: Auschwitz, Buchenwald, Mauthausen czy Dachau. Ta współpraca miała doprowadzić do rodzinnej tragedii, jak również zniszczenia firmy Topf & Söhne.

Książka brytyjskiej pisarki i dziennikarki Karen Bartlett „Architekci Śmierci – Rodzina Inżynierów Holocaustu” wstrząsa nie tylko z powodu przedstawionych w niej faktów z życia i działalności rodzinnej firmy Topfów, ale przede wszystkim skali współpracy pracowników tej firmy, którzy zdawali sobie sprawę, że ich produkty służą eksterminacji Żydów. Co więcej pracownicy firmy Topf & Söhne brali udział w praktycznych testach, podczas których zabijano ludzi w komorach gazowych, a zwłoki palono w krematoriach stworzonych przez architektów i pracowników technicznych niemieckiej firmy.

Na co zwraca autorka książki firma Topf & Söhne swój biznesowy sukces zawdzięczała faktowi, że III Rzesza Niemiecka przygotowywała się do wojny. To właśnie rząd Rzeszy zamówił potężne zbiorniki na zboże, za które firma otrzymała w 1940 roku aż 6,3 mln marek, a jej obroty wzrosły z 1 mln marek w 1933 roku do 7 mln marek w 1940 roku. Co ważne produkcja pieców dla obozów zagłady przynosiła jedynie ułamek zysków firmie, a mimo to jej pracownicy angażowali się coraz bardziej w rozwój technicznych pieców krematoryjnych, w których palono zwłoki wymordowanych więźniów obozów koncentracyjnych.

Firma Topf & Söhne nie tylko, jak pisze w swojej książce autorka projektowała i realizowała technologię Holocaustu, ale również korzystała z robotników przymusowych, którzy stanowili w czasie wojny aż 40% wszystkich pracowników firmy. Pracownicy firmy, zarówno pochodzący z rodziny Topfów, jak również specjaliści zatrudnieni w niej, nie mieli żadnych skrupułów, aby udoskonalać tworzone przez siebie piece krematoryjne, które dostarczano do obozów w Buchenwaldzie czy Auschwitz. Karen Bartlett przytacza mrożące krew w żyłach listy Kurta Prüfera, który za budowę nowoczesnych pieców kremacyjnych montowanych w Buchenwaldzie nie tylko chełpił się swoimi sukcesami związanymi z przekonstruowaniem trzymuflowych pieców w ośmiomuflowe piece, ale domagał się za swoje „wynalazki” gratyfikacji pieniężnych. Na co warto zwrócić szczególną uwagę to fakt, że dochody z produkcji pieców dla SS były marginalnymi dochodami firmy Topfów, a mimo to trzymali wciąż w swojej firmie Prüfera, który nie tylko nadzorował produkcję tych pieców, ale był pośrednikiem w rozmowach z SS między innymi w obozach w Buchenwaldzie i Auschwitz. Autorka przytacza notatkę, którą Kurt Prüfer sporządził po rozmowie z Hansem Kammlerem z Urzędu Głównego SS w Berlinie /jednego z największych zbrodniarzy w III Rzeszy Niemieckiej/, gdzie potwierdzał z zadowoleniem, że zwiększyła się wydajność pieców dla Auschwitz, w których liczba palonych zwłok zwiększyła się z 250 do 800 ciał dziennie.

Odnosząc się do tej sprawy autorka opisuje jak kierownictwo firmy wspierało Kurta Prüfera w jego działaniach, a wręcz żartowało z dokonywanych zbrodni. Prüfer bowiem po udanych dla siebie i firmy rozmowach w Auschwitz zaprosił z tej okazji na spotkanie szefa planowania firmy i dyrektora operacyjnego Gustava Brauna, aby omówić i pochwalić się kolejnymi  sukcesami w rozmowach z SS. To właśnie Braun miał powiedzieć na tym spotkaniu – „No to co, chłopaki – został ktoś jeszcze do spalenia?”. Tym samym autorka uwidacznia nam kim byli, ale również czym kierowali się pracownicy firmy Topfów, dla których nie liczyło się ludzkie życie, ale tylko i wyłącznie kolejne zamówienia i idące za tym dodatkowe źródło dochodów.

W czasie II wojny światowej zakłady w Erfurcie pracowały na sto procent swoich możliwości, a zatrudnieni w niej specjaliści jak Kurt Prüfer czy Karl Schultze – opracowywał technologie wentylacyjne między innymi dla krematoriów w Auschwitz – realizowali zamówienia dla firmy, której właściciele wiedzieli o charakterze prac wykonywanych w podległym sobie zakładzie. Czy zdawali sobie sprawę, że kiedy Niemcy przegrywały wojnę, mogą odpowiedzieć za współudział w zbrodniach? Trudno na to pytanie odpowiedzieć, mimo że Ludwig Topf popełnił samobójstwo po tym, jak siły alianckie wkroczyły do Erfurtu i wysiedliły go z luksusowej willi. Pozostawił po sobie list pełny użalania nad własną osobą, w którym pisał, że „Nie zrobiłem nigdy świadomie i z rozmysłem niczego złego, choć ludzie tak właśnie postępowali wobec mnie”. Ludwig Topf oskarżał wszystkich w liście pożegnalnym i widząc we wszystkim i wszystkich zło. Ale poruszył w nim również wątek prowadzonych przez siebie interesów, z którego wynika, że pisząc ostatnie słowa miała świadomość, że może zawisnąć za współudział w zbrodniach ludobójstwa.

Aresztowanie nie uniknął również Kurt Prüfer, Karl Schultze i Gustav Braun. Przewiezieni do moskiewskiego więzienia na Butyrkach zostali w ZSRR skazani na 25 lat łagru. Prüfer zmarł w 1952 roku w radzieckim obozie, zaś Braun i Schultze wrócili do Niemiec po dziewięciu latach niewoli. W książce bardzo ważną kwestią poruszoną przez autorkę jest działalność firmy po 1945 roku. Przejęta przez państwo firma działała nadal, jednak wszystko zmieniło się wraz z upadkiem komunizmu. Wówczas potomkowie Topfów próbowali odzyskać część swojej własności, co porusza w swojej pracy brytyjska pisarska, która sporo miejsca poświęciła także tym pracownikom firmy, którzy mimo współudziału w masowych morderstwach uniknęli sprawiedliwości.

Publikacja brytyjskiej pisarki i dziennikarki Karen Bartlett to szukująca praca, w której po raz kolejny czytelnik przeczyta, jak władza, pieniądze i uznanie potrafią przesłonić ludzką godność i moralność. Spokojna i dobrze prosperująca firma z Erfurtu zajmująca się głównie urządzeniami browarniczymi, stała się jednym z symboli Holokaustu, a ich nazwa wytłoczona na piecach krematoryjnych w Auschwitz czy Buchenwaldzie przypominała o współudziale w zbrodniach, o których wiedziała część pracowników firmy, ale również jej właściciele. Ta książka to kolejna praca, która ma przypomnieć o prawdziwych architektach śmierci, którymi nie tylko byli SS-mani, obozowi kaci, ale również twórcy i producenci zbrodniczych machin wykorzystywanych do ludobójstwa.

Autor:  Karen Bartlett;
Tytuł: „Architekci Śmierci – Rodzina Inżynierów Holocaustu”;
Wydawca: Wydawnictwo Prószyński i S-ka;
Liczba stron: 352;
Data i miejsce wydania: Warszawa 2020;
Cena: 39,99 zł;
Książkę można zakupić w Wydawnictwie Prószyński i S-ka